Pomnik dzieci - ofiar germanizacji w Połczynie Zdroju.
Fot. MP
Pomnik dzieci - ofiar germanizacji w Połczynie Zdroju.
Fot. MP
W Polsce uczczono nazistę?
Zorganizowany przez niego zamach na Hitlera to próba przejęcia władzy nie po to, aby zmienić sposób postępowania niemieckiego państwa, ale po to, aby go poprawić, przy wyraźnym zagrożeniu utraty pozycji?
Posłowie Kacper Płażyński, Paweł Rychlik, Janusz Kowalski zareagowali na oficjalne uroczystości zorganizowane – nie po raz pierwszy – w celu uczczenia zamachu w Wilczym Szańcu. 16 lipca w Gdańsku odbyła się organizowana przez Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec „uroczystość upamiętniająca 80. rocznicę zamachu w Wilczym Szańcu”, a w wydarzeniu w Dworze Artusa wzięło udział co najmniej kilkadziesiąt osób, w tym m.in. członek zarządu województwa pomorskiego i prezydent Poznania.
Jak wskazują posłowie, tak czczony zamach służył przejęciu władzy w momencie zagrożenia dla Niemiec, a nie ukróceniu prowadzonego przez nie ludobójstwa.
„Nie wątpimy, że podobnie jak wszyscy poważni historycy uważa Pan nieudany zamach na Hitlera, którego wykonawcą był von Stauffenberg, za podyktowaną politycznym wyrachowaniem próbę przejęcia władzy w III Rzeszy, co miało skutkować zawieszeniem broni na froncie zachodnim a w konsekwencji ocaleniem od klęski zbrodniczego państwa zbudowanego przez Führera – napisali posłowie w interpelacji skierowanej do ministra spraw zagranicznych. – Wierzymy, że podobnie jak my, jest Pan oburzony zachowaniem prezesa Fundacji im. Konrada Adenauera prof. Norberta Lammerta, który podczas imprezy na cześć nazisty Stauffenberga powiedział w Gdańsku, że <powstanie (sic!) z 20 lipca 1944 jest dzisiaj symbolem przyzwoitości i odwagi cywilnej> a także, że <zamachowcy nie byli oczywiście krystalicznymi demokratami> ale po prostu <ludźmi swoich czasów, powiązanymi z realiami ich społecznego pochodzenia>”.
Posłowie przypominają też postać i poglądy organizatora zamachu: „Claus von Stauffenberg był niemieckim nazistą, funkcjonariuszem zbrodniczego państwa, jakim była III Rzesza, zwolennikiem eksterminacji Żydów i zaprzysięgłym polakożercą. Von Stauffenberg, o czym musi Pan wszak wiedzieć, popierał Adolfa Hitlera jeszcze przed dojściem do władzy przez NSDAP i uczestniczył w szkoleniach nazistowskiej organizacji SA. Jak każdy porządny nazista i niemiecki imperialista opowiadał się za wypowiedzeniem Traktatu Wersalskiego i aneksją Austrii przez hitlerowskie Niemcy.
Jesteśmy przekonani, że Pan Minister wie również, iż jako żołnierz Wehrmachtu von Stauffenberg brał udział w napaści Niemiec na Polskę w 1939 roku. Z pewnością zna Pan listy nazisty von Stauffenberga do żony, w których dzielił się on następującymi wrażeniami z podbitej przez Niemcy Polski: <Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Naród, który, aby się dobrze czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga. Tysiące jeńców przyczynią się na pewno do rozwoju naszego rolnictwa. Niemcy mogą wyciągnąć z tego korzyści, bo oni są pilni, pracowici i niewymagający>. W innym liście czytamy: <Najważniejsze jest to, abyśmy w Polsce właśnie teraz zaczęli planową kolonizację. I nie martwię się, że ona nastąpi>”.
W związku z tym posłowie wyrazili nadzieję, że fakt, iż dotąd minister nie zabrał głosu w sprawie tego skandalu jest przeoczeniem i prosili o odpowiedź na następujące pytania:
„- Kiedy wezwie Pan do MSZ ambasadora Niemiec w celu wyrażenia protestu wobec czczenia w Polsce niemieckiego nazisty von Stauffenberga?
– Dlaczego, mimo informacji prasowych, nie zareagował Pan do tej pory na działania Konsulatu Generalnego RFN w Gdańsku?
– Jakie działania zamierza podjąć rząd, by podobne – upokarzające dla Polski – wydarzenia nie miały miejsca w przyszłości?”
Odpowiedzi udzielił wiceminister Władysław Teofil Bartoszewski. Jak podał, „wezwanie ambasadora Republiki Federalnej Niemiec do MSZ nie jest planowane”, a „Celem uroczystości, zorganizowanej przez Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku, nie było uczczenie pamięci Clausa von Stauffenberga i innych zamachowców jako nazistów”.
Bo też „Nasza ocena zamachu z dnia 20 lipca 1944 r. odbiega od tej oficjalnie obowiązującej w Niemczech, co też stronie niemieckiej regularnie komunikujemy. Ta odmienna perspektywa została podczas ww. uroczystości w dniu 16 lipca br. przedstawiona przez byłego ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Federalnej Niemiec, Janusza Reitera”.
A jeśli chodzi o przyszłość?
„Dialog historyczny, w tym przede wszystkim na temat II Wojny Światowej, jest stałym elementem stosunków polsko-niemieckich. W kontaktach na wszystkich szczeblach politycznych przekazujemy stronie niemieckiej, jak ważny jest to w Polsce temat. Zwracamy także naszym niemieckim partnerom uwagę na utrzymujące się nadal w społeczeństwie niemieckim deficyty wiedzy na temat II Wojny Światowej i rzeczywistości niemieckiej okupacji na terenie Polski oraz potrzebę poprawy powszechnej świadomości społeczeństwa niemieckiego w tym zakresie” – to stanowisko przekazane przez wiceministra spraw zagranicznych Władysława Teofila Bartoszewskiego, Sekretarza Stanu.
Czy do kolejnej rocznicy tego „powstania” uda się osiągnąć chociaż tyle, aby „deficyty wiedzy” nie dotykały oficjeli świętujących w Polsce?