Czy istnieje mienie bezdziedziczne?
Fot. Tung Lam z Pixabay
Czy istnieje mienie bezdziedziczne?
Fot. Tung Lam z Pixabay
Mienie bezdziedziczne nie istnieje?
Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o ochronie własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego – odbyte w Sejmie 26 kwietnia – okazało się być ostatnim.
Projekt ten 20 stycznia 2020 wpłynął do Sejmu. Poparło go 200 tys. obywateli. Teraz „wypłynął” – ale niewiele z tego wyniknęło. Posłowie nie zdecydowali się poddać go sejmowym pracom, zadowalając się wygłoszeniem stanowisk klubów i 8 maja przegłosowując wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Nie ma mienia bezdziedzicznego
Zgodnie z sejmowym opisem, projekt dotyczy ochrony własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi tzw. mienia bezdziedzicznego wysuniętymi między innymi w związku z amerykańską ustawą Just 447 o niezwłocznym uczynieniu sprawiedliwości ocalonym z Holocaustu, którym nie zadośćuczyniono ich strat.
Argumenty? Prezentując projekt, Przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Robert Bąkiewicz mówił:
– Wojna dotknęła wtedy nas wszystkich. Niemcy zamordowali 6 mln polskich obywateli. Niemieckie barbarzyństwo i bestialstwo przewyższało wszystko to, co kiedykolwiek świat widział na własne oczy. Zabijali w masowych egzekucjach, gazowali, palili żywcem, głodzili. Nie mieli litości nawet dla dzieci. Polskim rodzicom porwali 200 tys. dziatek, które wywieźli do Rzeszy, a większość z nich nigdy nie wróciła do swoich matek i swoich ojców. Ponad 2 mln Polaków stało się niemieckimi niewolnikami pracującymi na rzecz niemieckiego przemysłu i rolnictwa. Nasi oprawcy unicestwili biologicznie kwiat polskiego narodu. Okradli nas z wielowiekowego dorobku kulturowego, rabując i niszcząc prawie 50% dorobku kultury materialnej. Zrównali z ziemią i zniszczyli wiele polskich miast, w tym doszczętnie Warszawę. Na skutek ich działań Polska utraciła 76 tys. km². To jest dzisiaj powierzchnia równa powierzchni Czech lub Austrii. I my mamy dziś komuś płacić? Jakimś uzurpatorom bez prawa do tego majątku? Nam to dzisiaj mogą zapłacić jedynie Niemcy, które niczym paser przetrzymują majątek zgromadzony przez pokolenia Polaków i bogacą się na tym, co odebrali nam ich ojcowie. Płacić mają dziś nam, Polakom, Niemcy, którzy zachowując się jak łajdacy, uczą nas dziś praworządności i demokracji. Niemcy, którzy dziś, budując nową Rzeszę, zwaną dla zmylenia przeciwnika Unią Europejską, wpędzają nas w nowe, ideologiczne zbrodnie, byle tylko okraść naszą ojczyznę i nasz naród. (…) Otóż chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że nie zgodzimy się na żadne działania, które mają zredukować potencjał Polski. Naszym celem jest budowa silnego państwa, bo tylko takie państwo daje gwarancję pokoju zarówno dla naszego narodu, jak i dla całej Europy. Musimy bowiem pamiętać, że dzisiaj mamy sytuację zagrożenia pokoju w Europie przez agresywny imperializm rosyjski. Wypłaty odszkodowań za bezprawne żądania spowodowałyby, że Polska nie mogłaby zbudować odpowiedniej siły wojskowej zdolnej do odstraszenia tego zagrożenia.
Zgodnie natomiast z wystąpieniem posła Michała Szczerby, Koalicja Obywatelska, był to „projekt Bąkiewicza”.
– Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że to jest znowu gra na nastrojach antysemickich, to jest gra na wywoływaniu sporów, których po prostu nie ma – oznajmił poseł Szczerba i dodał: – Szanowni Państwo! Kwestia mienia bezdziedzicznego w Polsce jest uregulowana. Odziedziczył je najczęściej Skarb Państwa i Skarb Państwa jest jego właścicielem czy to poprzez gminy, czy to później poprzez komunalizację. Mnóstwo było takich przypadków. W związku z tym nie ma problemu z mieniem bezdziedzicznym. Od tego zacznijmy. Druga sprawa to kwestia regulacji, którą przyjął Kongres Stanów Zjednoczonych, a o której nawet ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce mówiła: To tylko był jednorazowy raport dla Kongresu Stanów Zjednoczonych. Nie ma potrzeby przyjmowania jakichkolwiek nowych regulacji w tym zakresie.
Poseł Szczerba wniósł o odrzucenie projektu i wygłosił też wiele argumentów ad personam, a nie ad rem – między innymi zarzucił Przedstawicielowi Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Robertowi Bąkiewiczowi nadużycia:
– Nie może być reprezentantem społeczeństwa człowiek, który najpierw był politycznym, moralnym bankrutem, a później był beneficjentem funduszy, z których wyprowadzał środki na lewo i prawo.
Posłowie nie przejęli do dalszej pracy „projektu Bąkiewicza”
Paweł Szrot, zabierając głos w imieniu klubu Prawo i Sprawiedliwość, przypomniał, że zdarzały się procesy o zwrot mienia, wytaczane w imieniu osób liczących ponad 100 lat.
– Ustawa o zmianie ustawy – Kodeks postępowania administracyjnego, którą Sejm przyjął w czerwcu 2021 r., wprowadziła zasadę, zgodnie z którą postępowanie administracyjne w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji lub postanowienia wszczęte po upływie 30 lat od doręczenia lub ogłoszenia decyzji lub postanowienia i niezakończone przed dniem wejścia w życie ustawy ostateczną decyzją umarza się z mocy prawnej – przypomniał. Jak wskazał, projekt ma niedociągnięcia, które „są do modyfikacji w ramach prac komisyjnych, jeśli Sejm zdecyduje się przekazać ten projekt do dalszych prac”.
Oprócz KO, dalszych prac nie chcieli też posłowie Trzeciej Drogi i PSL – złożyli nawet swój wniosek o odrzucenie projektu.
– Przypomnę, że deklaracja terezinska w sprawie mienia okresu Holocaustu i związanych z tym zagadnień przyjęta została na międzynarodowej konferencji w Terezinie dnia 30 czerwca 2009 r. przez 46 państw, w tym również przez Polskę – mówił poseł Michał Pyrzyk, klub PSL – Trzecia Droga. – Deklaracja jest dokumentem politycznym, który określa w sposób ogólny cele i zasady dotyczące restytucji mienia przejętego po II wojnie światowej i wskazuje inne możliwe działania o charakterze humanitarnym dla ofiar Holocaustu i ich spadkobierców. Deklaracja terezinska nie jest prawnie wiążącą dla państw, które ją przejęły. Cele i zasady w niej określone stanowią lub, ściślej mówiąc, mogą stanowić jedynie punkt odniesienia dla krajowych mechanizmów implementacyjnych podejmowanych przez poszczególne państwa, oczywiście przy uwzględnieniu specyfiki każdego państwa, którego dany problem dotyczy. Natomiast ustawa Kongresu Stanów Zjednoczonych ogranicza się do popierania działań zmierzających do restytucji mienia zgodnie z celami i zasadami określonymi właśnie w tej deklaracji.
– Skoro nikt w rządzie na poważnie nie podchodzi do problemu, który uważacie za sztuczny, to co wam szkodzi przyjąć taką ustawę? – pytał z kolei poseł Witold Tumanowicz z Konfederacji. – Tak z ostrożności procesowej, po prostu. Jeśli nie ma problemu, to nie będzie nawet używana ta ustawa.
Z kolei poseł Grzegorz Braun mówił tak:
– Czy jest problem? Tak, oczywiście. Ten problem został zdiagnozowany, zasygnalizowany, zaanonsowany przez organizacje diaspory żydowskiej. Pan Singer, osławiony przed laty, stwierdzający: póki Polska tych roszczeń nie zaspokoi, będzie upokarzana na arenie międzynarodowej. Tak się też stało. Ten proces trwa.
Mogło być inaczej?
A dlaczego projektu nie przyjęto w poprzedniej kadencji Sejmu, kiedy większość miało PiS – a przecież Robert Bąkiewicz bezskutecznie kandydował w ostatnich wyborach z listy PiS właśnie?
– Nawet jeżeli jakiś akt prawa międzynarodowego nie ma bezpośrednich skutków, to w systemie prawa międzynarodowego ma swoją rolę. Stąd postulat, który artykułowałem już dobrych kilka lat temu, kiedy ta debata się zaczęła, iż Polska poprzez nie wypowiedzi publicystyczne polityków, ale notę dyplomatyczną powinna wypowiedzieć deklarację terezińską – zaznaczył wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. – Pytanie natomiast do przedstawiciela wnioskodawców Roberta Bąkiewicza, który za chwilkę będzie odpowiadał na pytania posłów. Wiele się zmieniło od czasu, kiedy Robert Bąkiewicz był w Obozie Narodowo-Radykalnym i zbierał podpisy pod ustawą „Stop 447”, do momentu, w którym kandydował z list Prawa i Sprawiedliwości – partii, która trzymała ten obywatelski projekt w zamrażarce sejmowej tak długo, iż w tej chwili mamy większość centrolewicową, która, co jest oczywiste, ten projekt po prostu odrzuci, więc cała nasza debata ma charakter, powiedziałbym, czysto formalny. Pytanie do przedstawiciela wnioskodawców: Skoro już startował z list PiS-u do Sejmu i związał się z politykami tej partii, czy wie, jakie były powody takiej decyzji, żeby ten projekt trzymać w zamrażarce sejmowej aż do końca rządów Prawa i Sprawiedliwości?
Odpowiadając na pytania posłów Robert Bąkiewicz mówił:
– Uważam, że Wysoka Izba i politycy znajdujący się w polskim parlamencie nie informują Polaków o zagrożeniu, które stoi przed polskim narodem i przed polskim państwem. Wprowadzenie zmian traktatowych jest realną likwidacją państwa polskiego. Z tego miejsca trzeba mówić o tym Polakom, a nie patrzeć na słupki sondażowe. Wspieranie się nimi jest zdradą i tak będzie ocenione w historii państwa polskiego. To dotyczy i Prawa i Sprawiedliwości, i Konfederacji, która wchodziła tutaj jako element buntu przeciwko Unii Europejskiej. (…) Dzisiejsze państwo polskie prawdopodobnie w najbliższym czasie straci swoje kompetencje, które będą przeniesione na superpaństwo, którym będą zarządzali Niemcy. Taka jest rzeczywistość. (…) Oczywiście jesteśmy otwarci na to, żeby solidni prawnicy, którzy wspierają polski parlament, wzięli udział w tym, żeby pewne ewentualne niedoskonałości tej ustawy zostały poprawione, natomiast zagrożenia, o których przed chwilą mówiłem, są dla tych 200 tys. ludzi jasne. (…) Uważam, że jakkolwiek Prawo i Sprawiedliwość popełniło bardzo wiele błędów i wrzuciło ten projekt do zamrażarki, z której nigdy nie został wyjęty, to przeprowadziło m.in. nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego, która w znaczny sposób ograniczyła możliwości dochodzenia czy wyłudzania majątków związanych właśnie z mieniem bezdziedzicznym i żydowskim mieniem bezdziedzicznym. To trzeba po prostu uczciwie przyznać. Tak, Prawo i Sprawiedliwość nie zrobiło wszystkiego, co mogło, i uznaję to za błąd, który powinien zostać naprawiony. Natomiast mówienie o tym, że Prawo i Sprawiedliwość nie zrobiło w tej sprawie nic, jest po prostu nieprawdziwe.
Za przyjęciem wniosku o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu było 228 posłów, 192 – przeciw, nikt się nie wstrzymał.
Za odrzuceniem zagłosowało 143 posłów KO, 30 z Polska2050-TD, 29 z PSL-TD, 25 z Lewicy, 1 niezrzeszony.
Przeciw było 171 posłów PiS, 18 – Konfederacji, 2 z Kukiz15, 1 niezrzeszony.
Nie zagłosowało 18 posłów PiS (m.in. Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Anna Gembicka), 14 – z KO (m.in. Donald Tusk, Bartłomiej Sienkiewicz, Borys Budka), 2 z Polska2050-TD, 3 z PSL-TD (m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz, Mirosław Maliszewski), po 1 z Lewicy i Kukiz15 (Paweł Kukiz).