
Czy zwolennicy UE mają jeszcze w Polsce przewagę?
Fot. Pixabay
Czy zwolennicy UE mają jeszcze w Polsce przewagę?
Fot. Pixabay
Polska nie przystąpiłaby do UE, gdyby referendum odbyło się dziś?
Zaskakujące wnioski płyną z badania „Polska wieś i rolnictwo 2024”, zamówionego przez MRiRW.
Badanie zrealizowano na zlecenie:
- Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi
- Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
- Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa
- Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego
Część MRiRW była współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach pomocy technicznej Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020 – podano.
Wśród pytań zadano także to o ocenę UE i polskiej do niej przynależności.
„Gdyby referendum dotyczące członkostwa w Unii Europejskiej odbyło się obecnie, 62% mieszkańców obszarów wiejskich zagłosowałoby za członkostwem, a 15,4% przeciwko. Istotnie większymi eurosceptykami są mieszkańcy miast, gdzie 54,8% zagłosowałoby za, zaś 22% przeciwko przystąpieniu.
W porównaniu z 2023 r. widoczna jest większa polaryzacja opinii mieszkańców obszarów wiejskich – wzrósł zarówno odsetek odpowiedzi „za”, jak i „przeciw”. W 2023 r. głosowanie za przystąpieniem do Unii Europejskiej deklarowało 57,5%, a w obecnym badaniu – 62%, podczas gdy głosowanie przeciw przystąpieniu w poprzednim roku deklarowało 10,9%, a obecnie 15,4%. Obie te zmiany są istotne statystycznie” – podają autorzy badania.
Ogółem w kraju daje to 59,1 proc. głosów „za” przystąpieniem do UE.
Problem jednak w tym, że ewentualne referendum byłoby jedno – wspólne dla mieszkańców wsi i miast.
Badanie przeprowadzono na 2511 respondentach, z czego mieszkańcy miast (ci mniej prounijni) stanowili 1001, a mieszkańcy obszarów wiejskich (ci bardziej prounijni) 1510 osób.
Proporcje krajowe są jednak dokładnie odwrotne: liczba uprawnionych do głosowania mieszkających w miastach w ostatnich wyborach parlamentarnych wynosiła ponad 18 mln 61 tys., a na wsi mieszkało ponad 11 mln 841 tys. wyborców.
Jeśli zachowane byłyby proporcje odpowiedzi z badania ministerialnego i 62 proc. mieszkańców wsi zagłosowałoby „za”, stanowiłoby to – powiedzmy – ok. 6,3 mln osób.
Trochę ponad połowa (54,8 proc.) mieszkańców miast „za” oznacza zbiorowość ok. 10 mln osób. Razem „za” byłoby więc ok. 16 mln z ok. 30 mln uprawnionych. A to oznacza bardzo niewielką przewagę zwolenników członkostwa w UE (przy 100 proc. frekwencji).
W referendum z 2003 roku „za” było 77,45 proc. respondentów, ponad 13,5 mln osób. Frekwencja wynosiła 58,85 proc. (wymagana – 50 proc.).
Obecne wyniki są więc znacznie gorsze.
A gdyby jeszcze referendum trwało tylko jeden dzień…