Czy potrzebny jest instytut mający na celu „tworzenie podstaw naukowych do rozwoju wiedzy o historii i dziedzictwie Polski, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej myśli społeczno-politycznej Wincentego Witosa oraz ruchu ludowego”?
Fot. MP
Czy potrzebny jest instytut mający na celu „tworzenie podstaw naukowych do rozwoju wiedzy o historii i dziedzictwie Polski, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej myśli społeczno-politycznej Wincentego Witosa oraz ruchu ludowego”?
Fot. MP
Posłowie PSL chcą mieć instytut naukowy im. Witosa
Do Sejmu trafił projekt zakładający powołanie instytutu badawczego, nad którym nadzór miałby sprawować minister rolnictwa.
Podpisało go trzydziestu posłów PSL, reprezentować ich w pracach nad ustawą ma poseł Bożena Żelazowska.
Wszystkich podanych osiem celów działalności nowej placówki badawczej z siedzibą w Warszawie jest godnych zainteresowania. Otóż „Celem działalności Instytutu jest inicjowanie, podejmowanie i wspieranie działań mających na celu”:
- „ochronę, kultywowanie, szerzenie myśli narodowej i patriotycznej Wincentego Witosa”;
- „inicjowanie i podejmowanie działań mających na celu przybliżenie” jego postaci
- „upamiętnienie działań zmierzających do obrony niepodległości, budowania demokratycznego, niepodległego i niezależnego od wpływów zewnętrznych Państwa Polskiego” – tu projektodawcy nie dodali osoby, której działania miałyby być upamiętniane; czyżby zwątpili w możliwość znalezienia takich działań u Witosa?
- „upamiętnienie żyjących, zmarłych lub zamordowanych, w okresie Sanacji, zbrodni sowieckich, zbrodni niemieckich, zbrodni z pobudek nacjonalistycznych lub innych przestępstw stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi, demokracji i Państwu polskiemu w XX wieku” – konia z rzędem temu, kto wie, co autor chciał powiedzieć. Czyżby chciał upamiętniać wszystkich, w jakikolwiek sposób oddających życie i żyjących, od czasu sanacji?
- „prowadzenie badań w zakresie nauk historycznych oraz badań interdyscyplinarnych w wykorzystaniem narzędzi pokrewnych nauk humanistycznych i społecznych, a w szczególności badanie, dokumentowanie i poszerzanie wiedzy na temat totalitaryzmów XX wieku”. To pojemne hasło – pierwszy i jedyny wskazany cel badawczy tego badawczego insytutu – nie wydaje się być w zasięgu możliwości instytutu podległego ministrowi rolnictwa; dziwi też ukierunkowanie instytutu, któremu miałby patronować Witos, w kierunku badania totalitaryzmu – a nie np. historii związanej z kwestiami agrarnymi. Przeanalizowanie roli Witosa w tym właśnie zakresie byłoby zapewne ciekawe. I dodałoby wiele do wiedzy o niepokojach społecznych w jego czasach i późniejszych. A totalitaryzm XX wieku? Czyżby posłowie PSL widzieli w Witosie ofiarę totalitaryzmu? Którego i czyjego?
- „gromadzenie, opracowanie i udostępnianie relacji ofiar i świadków zbrodni totalitarnych oraz popularyzowanie wiedzy na ten temat”.
- „współpraca z placówkami oświatowo kulturalnymi (sic – dop. M.P.K.), których patronem jest Wincenty Witos”
- „Opieka nad miejscami pamięci związanymi z Wincentym Witosem”.
Jeśli komuś te cele wydają się mało naukowe – bo ktoś może uważa, że wystarczyłoby posłać gdzieś harcerzy lub młodzież szkolną – trzeba zagłębić się jeszcze dodatkowo w zadania instytutu. Miałoby to być „tworzenie podstaw naukowych do rozwoju wiedzy o historii i dziedzictwie Polski, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej myśli społeczno-politycznej Wincentego Witosa oraz ruchu ludowego” (kto wie, dlaczego autorzy ustawy uznali za potrzebne tworzenie podstaw tego, co ma już niezły gmach, a także czym różni się „polska myśl” Witosa od niepolskiej?); jest też cel popularyzatorski: „upowszechnianie wiedzy o historii i dziedzictwie Polski” i – wreszcie – naukowy: „prowadzenie badań nad historią i dziedzictwem Polski, ze szczególnym uwzględnieniem polskiej myśli społeczno-politycznej oraz ruchu ludowego”. Zdaje się, że i to ktoś już badał i bada… Ten naukowy instytut miałby w zamyśle projektodawców także „inspirowanie, wspieranie i upowszechnianie zjawisk w nauce, kulturze i sztuce nawiązujących do dziedzictwa polskiej historii” oraz „pozyskiwanie obiektów do kolekcji Muzeum Wincentego Witosa w Wierzchosławicach”, a także „opiekę nad miejscami upamiętnienie postaci Wincentego Witosa. Szkołami i placówkami kultury, które przybrały na patrona postać najwybitniejszego z chłopów polskich” (cytat wierny).
Darujmy sobie komentarz do zamiarów tak naukowych, jak: „przywrócenie społeczeństwu miejsc pamięci” (w uzasadnieniu podano, że miałyby być gromadzone np. szarfy z kolejnych Zaduszek Witosowych), „organizowanie konkursów wiedzy o Wincentym Witosie i współpracownikach”, prowadzenie działalności wydawniczej i bibliotekarskiej czy organizowanie wystaw.
Odnotujmy, że te ambitne zadania miałyby być realizowane z użyciem corocznej dotacji budżetowej, a minister miałby wyposażyć instytut w niezbędne nieruchomości lub zapewnić środki na ich pozyskanie. W 2025 dotacja miałaby wynieść 10 mln zł „na pierwsze wyposażenie w środki obrotowe”. Działalność instytutu miałaby być „stopniowo rozszerzana w miarę wzrostu budżetu i liczby współpracujących placówek”.
W uzasadnieniu podano, że obecnie „popularyzowaniem pamięci o najwybitniejszym z chłopów Polskich” (pisownia zgodna z oryginałem) zajmuje się muzeum w Wierzchosławicach.
Czy taki instytut jest potrzebny? Czy nie powinny go poprzedzić instytuty zajmujące się innymi postaciami? Czy ruch ludowy nie ma placówek badawczych? Czy minister rolnictwa jest właściwą osobą do nadzorowania tego typu placówki? Wszak ma już jeden instytut – i mógłby wiele z jego użyciem. Gdyby tylko mógł…
Czytaj też:
Jaki jest koszt i rola Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi?