Dochody wyniosą 626 mld zł (a nie 682,4 mld zł), deficyt rośnie do kwoty ponad 240 mld zł.
Fot. Tung Lam z Pixabay
Dochody wyniosą 626 mld zł (a nie 682,4 mld zł), deficyt rośnie do kwoty ponad 240 mld zł.
Fot. Tung Lam z Pixabay
Zmiany w budżecie na 2024 rok
Przeszacowanie wpływów i niedoszacowanie wydatków – to powody nowelizacji ustawy budżetowej i ustaw okołobudżetowych na trwający rok.
Dochody wyniosą 626 mld zł (a nie 682,4 mld zł).
Spadek dochodów
Poseł KO Zofia Czernow – pełniąca rolę sprawozdawcy komisji, ale i zabierająca głos w imieniu swojego klubu – tak tłumaczyła sytuację:
– Dochody budżetu państwa w porównywalnym okresie styczeń–wrzesień 2024 do 2023 są wyższe o ok. 42 mld zł, co stanowi wzrost o 10%, a dochody podatkowe są wyższe o 45 mld zł, co stanowi wzrost o 12,2%. Mówię o tym dlatego, że posłowie PiS wprowadzają celowo w błąd Polaków, mówiąc o zapaści dochodów, nazywając to, co zresztą wybrzmiało z tej trybuny przed chwilą, prywatyzacją podatków. Faktem jest, że dochody budżetowe będą niższe od zaplanowanych, ale to z zupełnie innych powodów. I tak o ok. 8 mld zł dochody będą niższe ze sprzedaży praw do emisji CO2. Jest to efekt spadku cen uprawnień, które w efekcie pozytywnie wpłyną na ceny energii w Polsce.
Poseł wskazała także na wprowadzenie w błąd przez NBP:
– Zadeklarowana przez NBP wpłata do budżetu w kwocie 6 mld zł okazała się fikcją. Było to celowe wprowadzenie w błąd w sytuacji oczywistej rocznej straty sięgającej ponad 20 mld zł, o czym Narodowy Bank Polski doskonale wiedział.
Wreszcie poseł… przytoczyła argument o zgubnym wpływie na budżet państwa spadającej inflacji i wpływów podatkowych.
– Kolejna sprawa to spadek inflacji do poziomu 3,7% wobec prognozowanej inflacji na poziomie wyższym o 3 punkty procentowe. Spadek inflacji, mimo że niekorzystnie wpływa na poziom dochodów podatkowych, jest korzystny zarówno dla gospodarki, ale głównie dla Polaków. Bardzo wysoka inflacja za rządów PiS napędzała wprawdzie dochody budżetowe, ale przede wszystkim drenowała portfele Polaków i ich oszczędności. Dochody realne spadały.
Pomimo spadku dochodów budżetowych, „rząd postanowił” – jak przekazała to poseł – nie obniżać wydatków.
– W pełni podzielamy tę odpowiedzialną decyzję rządu – stwierdziła. – Zwiększone wydatki w budżecie na 2024 r. dotyczą bowiem bardzo ważnych społecznych obszarów. To inwestycje w przyszłość, w edukację naszych dzieci i wnuków, funkcjonowanie polskiej nauki, także w ochronę zdrowia, mimo że te wydatki ciągle są niewystarczające. Warto podkreślić i zarazem przypomnieć, że w grupie wydatków są programy na rzecz wyjścia z zapaści demograficznej, co jest bardzo dużym problemem społecznym. Podsumowując: nowelizacja budżetu na 2024 r. nie powoduje zmniejszenia planowanej kwoty wydatków. Projekt zakłada jedynie przesunięcie między poszczególnymi częściami budżetowymi.
Rośnie deficyt
I nowelizacja powoduje zwiększenie deficytu. Zabrakło 56 mld zł, deficyt rośnie do kwoty ponad 240 mld zł.
A w których częściach budżetowych zostaną zwiększone wydatki? Na to pytanie w imieniu współrządzącego PSL odpowiedziała poseł Agnieszka Kłopotek:
– Otóż w częściach: Szkolnictwo wyższe i nauka, Turystyka, Zdrowie i Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Zmniejszenie wydatków budżetowych nastąpi w częściach: kultura fizyczna, informatyzacja, środki własne Unii Europejskiej.
Dodatkowe pieniądze na realizację swoich zadań otrzymają samorządy:
– Projektowane przepisy wprowadzają podstawę prawną przekazania jednostkom samorządu terytorialnego jeszcze w roku 2024 dodatkowych środków finansowych w łącznej wysokości 10 mld zł, z czego ponad 8 mld zł z tytułu udziału we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych, a 1,7 mld zł z tytułu uzupełnienia subwencji ogólnej – mówiła poseł.
Ale poseł PiS Władysław Dajczak wskazał na pogorszenie sytuacji w gminach:
– Porozmawiajcie z samorządowcami z małych gmin. Ja rozmawiam. Są załamani – tak można powiedzieć – ponieważ np. w moim województwie lubuskim bardzo małe samorządy dostaną 1,5 mln zł właściwie na utrzymanie się, na to, żeby mogły funkcjonować. Natomiast te wszystkie pieniądze, które dostawały z programów rządowych i z tego ważnego programu dla wsi popegeerowskiej, która została zostawiona sama sobie przez neoliberałów w 1990 r., pozwoliły w końcu realizować jakieś inwestycje. Nawet tego nie podtrzymaliście. Nawet tym miejscowościom nie dajecie szans na jakiekolwiek inwestycje.
Ale wiceminister finansów Hanna Majszczyk jest pewna poprawy sytuacji samorządów:
– Otóż właśnie ta ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zapewnia taką stabilność jednostek samorządu i dodatkowe wpływy, oczywiście w skali wszystkich samorządów, na poziomie prawie 25 mld zł – stwierdziła.
Sejm znowelizował ustawy.