Źródło PAP
Źródło PAP
Europa na szczęście zauważyła problem otyłości
Choć otyłość to choroba wynikająca ze splotu wielu czynników, to aż 80 proc. mieszkańców Polski nie identyfikuje otyłości jako choroby. Nie leczy się jej za pomocą zalecenia schudnięcia. Czy w Polsce uda się zbudować system, który pozwoli na terapię otyłości?
– Dopóki mocno pulchne dzieci będziemy uważać za fajne, a ich otyłość za przejaw dbałości o nie, obszar „ciałopozytywności” będzie przenosił się na starsze grupy wiekowe – mówi dr hab. n. med. Michał Brzeziński, Katedra i Klinika Pediatrii, Gastroenterologii, Alergologii i Żywienia Dzieci Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jego zdaniem myślenie o otyłości powinno pójść w innym kierunku: „grubopozytywność” nie jest dobra, zabija, ale człowiek chorujący na otyłość jest dobry i trzeba go akceptować, sam siebie też powinien akceptować.
Takie, mniej więcej, przesłanie daje Roxane Gay, autorka książki „Głód. Pamiętnik (mojego) ciała”. Szczerze opowiada swoją historię zmagań z otyłością i napiętnowaniem z tego powodu. Pokazuje traumę, stygmatyzowanie i wreszcie trudne „odzyskiwanie” własnego ciała. Z sukcesem. Przez kilkadziesiąt lat autorka odczuwała wstyd i nienawidziła siebie.
Stygmatyzacja osób otyłych
Bardzo dobrze problem stygmatyzowania rozumie prof. Mariusz Wyleżoł, chirurg bariatra, kierownik Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej Szpitala Czerniakowskiego. Powtarza on, że otyłość bywa gorsza niż nowotwór, bo jest silnie stygmatyzowana. Dlatego powstała Karta Praw Pacjenta Chorego na Otyłość, która jest próbą budowania jakości, bezpieczeństwa i kultury wokół chorego na otyłość.
– Taki chory człowiek krąży między specjalistami i nie łączy faktu, że wszystkie jego dolegliwości są pochodną otyłości. W Stanach Zjednoczonych pacjent krąży tak pięć lat, słysząc: >>niech pan się weźmie za siebie<<. Cały ten czas nie ma świadomości, że jest chory na otyłość – chorobę przewlekłą. Karta Praw Pacjenta Chorego na Otyłość służy więc także uświadomieniu pacjentom, że są przewlekle chorzy – mówi prof. prof. dr hab. n. med. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Edukować, edukować
Marta Pawłowska, ekspert promocji zdrowia i profilaktyki chorób, kierownik studiów podyplomowych Zarządzanie promocją zdrowia i profilaktyką chorób Health Promotion & Prevention Manager, realizowanych w Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego w czasie konferencji „Prezentacja dobrych praktyk międzynarodowych w zakresie profilaktyki i leczenia choroby otyłościowej” zorganizowanej przez Instytut Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, nawiązała do słów Herberta George Wellsa: „Historia ludzkości przypomina coraz częściej wyścig między edukacją a katastrofą”. Żeby więc nie doszło do katastrofy otyłościowej, zdaniem specjalistki, ludziom oprócz wiedzy trzeba dać umiejętności. Tłumaczyć, co mają robić i jeść każdego dnia, w każdym wieku, w każdej gminie, w każdym mieście. Taka edukacja nie powinna być dobrowolna, lecz mieć charakter systemowy. Zaczynać się w żłobku, poprzez przedszkole, szkołę, pracodawcę, urzędników, dziennikarzy.
– We Francji, która jest „najszczuplejsza” w Europie, dziecko nie ukończy szkoły podstawowej, jeśli nie umie pływać i jeździć na rowerze. W Hiszpanii triumfy święci piłka nożna kobiet. Są reklamy pod hasłem „piłka nożna nie ma płci”. Takie działania edukacyjno-promocyjne nie mogą trwać 3 lata, a 30. Musi pojawić się marketing przeciwdziałania otyłości, bardziej restrykcyjne podejście do reklam produktów zawierających cukier i tłuszcz. Wokół szkół powinny pojawić się strefy wolne od fast food, żeby nie było tak jak teraz: uczeń nie kupi śmieciowego jedzenia w sklepiku szkolnym, lecz skoczy za róg do sklepu pewnej sieci i zje bułkę z parówką. Powinno skończyć się z finansowaniem igrzysk olimpijskich przez producentów wysokosłodzonych napojów gazowanych – wylicza Marta Pawłowska.
Polskie dzieci w czarnej koszulce lidera
Żeby Europejczycy nie umierali na przewlekłą chorobę otyłościową, niezbędna jest cała sieć powiązanych działań. Nie tylko na poziomie międzyresortowym, lecz także samorządowym, szkolnym, rodzinnym. Szczególnie ważne jest powstrzymanie otyłości wśród dzieci i młodzieży, bo w tej kategorii Polska stała się niechlubnym liderem.
– 80 proc Polaków nie identyfikuje otyłości jako choroby. Polska zdobyła też czarną koszulkę lidera, jeśli chodzi o wzrost otyłości wśród dzieci i młodzieży. Nastolatek chory na otyłość ma osiemnastokrotnie razy większe ryzyko bycia otyłym w dorosłości. To nieprawda, że >>wyciągnie się<<, jak mówią babcie. Wśród krajów europejskich jedynie Francja nie odnotowuje w ostatnich latach wzrostu częstości otyłości. Dramat Europy rozegra się więc na naszych oczach. Prognozowana długość życia z powodu otyłości w 2050 r skróci się o 4 lata – mówił prof. dr hab. n. med. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości w czasie wspomnianej już konferencji.
Dr n. med. Jakub Gierczyński, ekspert ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego zwraca uwagę na dwa czynniki: oczekiwana długość życia i życie w zdrowiu. W tych kategoriach zarówno przywoływana wielokrotnie przez ekspertów Francja, jak i mierząca się z falą otyłości Hiszpania, są liderami. Polska zaś ze swoim nierekordowym: 74 lata – długość życia wśród mężczyzn i 82 wśród kobiet, nie ma się czym chwalić. Życie w zdrowiu w przypadku polskiego mężczyzny wynosi 59 lat (na 74 lata życia).
Zdaniem prof. Michała Brzezińskiego szczególnie ważne jest 1000 pierwszych dni życia dziecka – jak mówi, wtedy odbywa się tzw. programowanie żywieniowe. Ważna jest promocja karmienia piersią. Taki sposób karmienia niemowląt najczęściej skutkuje bowiem szczupłą sylwetką w okresie nastoletnim. Ważne, by uświadomić rodzicom, że woda jest najlepsza – dzieci nie powinny pić więcej niż 100 ml soku dziennie, resztę powinna stanowić woda. Dlatego tak ważna jest dostępność do niej w przestrzeni publicznej.
– W godzinach żłobkowo- przedszkolnych dzieci powinny mieć minimum trzy sesje aktywności fizycznej. To właśnie żłobki i przedszkola powinny edukować rodziców w temacie żywienia dzieci. Ważne jest ograniczenie niemal do zera czasu spędzanego przed ekranem, ale… zawsze można pokazać dziecku bajkę, w której miś nie zjada hamburgera, lecz marchewkę. Dzieci szkolne bezwzględnie powinny mieć zapewniony dostęp do wody kranowej. W promieniu 150 m od szkoły nie powinno być miejsc, gdzie można kupić fast food – wylicza Michał Brzeziński.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie PAP MediaRoom