Wiatraki bliżej czy dalej? A może wcale?
Fot. der_niels z Pixabay
Wiatraki bliżej czy dalej? A może wcale?
Fot. der_niels z Pixabay
Wiatraki – czyste, tanie i akceptowane społecznie?
Sejm zajął się ustawą wiatrakową, a dokładniej projektem rządowym, pozostałe zgłoszone projekty (było ich osiem) zostały odrzucone.
Więcej o procedowanym projekcie:
10 proc. mocy z wiatraków dla okolicznych mieszkańców
200 metrów dalej czyni wielką różnicę?
Do projektu wprowadzono ważną poprawkę: początkowo zaproponowana odległość 500 m od zabudowań mieszkalnych została zwiększona do 700 m.
Wywołało to niezadowolenie części posłów. 84% polskich gmin będzie musiało zmienić plany zagospodarowania przestrzennego – wskazywali.
Poseł Małgorzata Tracz apelowała:
– Ta zmiana odległości na 700 m jest tragiczna dla energetyki wiatrowej. Zamiast kilkunastu gigawatów przyniesie tylko kilka gigawatów mocy z wiatru i stanie się to za 10 lat, a nie za 2 lata. Tą jedną poprawką blokujecie rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, a być może także wypłatę środków z KPO. Nie idźcie tą drogą. Przestańcie walczyć z wiatrakami.
Poseł Ewa Malik tak scharakteryzowała projekt:
– Ustawa z druku nr 2962 z jednej strony odblokowuje proces planowania i budowy wiatraków, a z drugiej strony uwzględnia także interesy społeczne. Dystans 700 m od wiatraków nie dotyczy budynków gospodarczych, zabudowań rolniczych lub podobnych. Te można będzie budować w mniejszej odległości od turbin wiatrowych. Projekt ustawy przewiduje, że nowe turbiny wiatrowe będą mogły być budowane tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Dodatkowo przepisy w procedowanej ustawie zakazują budowy wiatraków w odległości mniejszej niż 10H od parków narodowych i krajobrazowych, rezerwatów, obszarów Natura 2000, leśnych kompleksów promocyjnych, a limit odległości w przypadku rezerwatów przyrody to 500 m. Rząd dodatkowo zaproponował do ustawy autopoprawkę, która została przyjęta na posiedzeniu obu komisji, dotyczącą tego, że inwestor będzie oferował mieszkańcom gminy co najmniej 10% mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej. Wtedy mieszkańcy będą mogli korzystać z tego rozwiązania jako prosumenci wirtualni.
Poseł Grzegorz Braun wnioskował o obligatoryjne referenda w tej sprawie, a poseł Jarosław Sachajko przypomniał o trudnościach z organizowaniem referendów:
– W Polsce było 600 protestów społecznych, lokalna społeczność nie godziła się na to, żeby za płotem stawiano im wiatraki i zyskiwała gmina, zyskiwał właściciel tego pola, a tracili wszyscy inni, którzy widzieli ten wiatrak. W tej chwili mamy zupełnie inne rozwiązania, zarówno rozwiązania proobywatelskie, jak i proekologiczne. Trzeba wspomnieć o tym, że jest możliwość, aby lokalna społeczność przeprowadziła referendum, czy chce z tego skorzystać, czy nie. Bo jest różnica między drogą, autostradą czy szybką koleją, które muszą przebiegać przez jakiś teren i nie da się tego przesunąć 2 km w prawo czy w lewo. Tutaj lokalna społeczność musi mieć możliwość, by móc zdecydować. Jeżeli chce skorzystać z dobrodziejstw energetyki odnawialnej, to może to zrobić. Ważne jest to, że trzeba zmienić ustawę o referendum lokalnym, i mam nadzieję, że jutro jako Wysoka Izba podejmiemy debatę na ten temat. W tej chwili 98% referendów lokalnych jest nieważnych, bo tak wysokie są progi referendalne, dlatego uważam, że tę ustawę należy poprzeć.
700 m to za blisko?
W przeciwnym kierunku poszedł – występujący jako poseł – Janusz Kowalski, także wiceminister rolnictwa i pełnomocnik rządu do spraw transformacji energetycznej.
– 20 posłów Solidarnej Polski składa poprawkę – 1000 m lokalizacji wiatraka od zabudowań. Wspieramy OZE, ale OZE stabilne, a więc ze źródeł biomasowych i takich, które gwarantują dochody rolnikom indywidualnym – oznajmnił. – Energia z wiatraków jest najdroższa. Kłamcy z Platformy Obywatelskiej nie mówią, że dzisiaj już koszt stabilizacji OZE to 5,5 mld zł. Za to płacimy w naszych rachunkach. Kolejne wiatraki, które tylko pracują przez 1/5 dni w roku, to jeszcze droższa energia elektryczna. W związku z tym my chcemy taniej energii, z polskiej biomasy, a nie drogiej energii z niemieckich czy z duńskich wiatraków. Wiatraki pracują tylko 2 tys. godzin z 8760 godzin, a źródła biomasowe pracują cały rok. Lobbyści wiatraków to są lobbyści importowanego gazu, bo tylko gaz może te wiatraki stabilizować. Tak dla polskiej biomasy, nie dla niemieckich wiatraków – jako Solidarna Polska składamy taką poprawkę.
Wiatr nie załatwia problemów energetyki
Mówiła o tym minister klimatu i środowiska Anna Moskwa:
– Dużo państwo tutaj opowiadali o korzyściach płynących z lądowych wiatraków. Niewątpliwie są one istotne, ale np. przed chwilką sprawdziłam na stronie PSE, każdy może to sprawdzić, że przy zapotrzebowaniu 25 tys. MW, wiatr produkuje 388 MW. To malutko. A co oznacza ta reszta? Ta reszta oznacza, że muszą funkcjonować stabilne źródła. Te stabilne źródła muszą dostarczać energię. 25 391 minus 388, czyli ok. 25 tys. MW. Niewiele słońca, dzisiaj też dzień niekorzystny, jeśli chodzi o słońce. Oznacza to, że te wszystkie stabilne źródła na rynku mocy muszą w tle funkcjonować w dyspozycyjności, a teraz w dyspozytywności aktywnej, czyli muszą być aktywnie używane. Bez względu na to, ile tych źródeł odnawialnych będziemy mieć, musimy to utrzymywać, tak żeby zabezpieczyć potrzeby gospodarstw indywidualnych, rolnictwa, przemysłu i tych wszystkich, którzy energii potrzebują bez względu na to, czy wieje, czy świeci.
Minister przypomniała też:
– Jeżeli mówimy: wiatrak, mamy bardzo różne reakcje i pierwszym skojarzeniem w Polsce nie do końca jest czysta energia. Pierwszym skojarzeniem jest to, co się działo przed 2016 r. NIK negatywnie ocenia proces powstawania lądowych farm wiatrowych w Polsce. Właściwe organy administracji publicznej nie w pełni przestrzegały ograniczeń związanych z lokalizacją i budową tego rodzaju elektrowni, czyli nawet nie przestrzegały prawa, które obowiązywało, mimo tego, że było słabe. Żadna ze skontrolowanych gmin, nawet w sytuacji licznych protestów dotyczących lokalizacji farm wiatrowych, nie zdecydowała się na zorganizowanie referendum w tej sprawie. Referendum było i jest możliwe.
Ponieważ w czasie drugiego czytania zgłoszono do projektu ustawy poprawki, Sejm ponownie skierował ten projekt do Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.