Ostał się nam jeno królik?...
Fot. Joanna Reichert z Pixabay
Ostał się nam jeno królik?...
Fot. Joanna Reichert z Pixabay
A jednak będzie zakaz hodowli zwierząt futerkowych?
Własny projekt ustawy wprowadzającej zakaz hodowli złożyli w Sejmie przedstawiciele PiS, Konfederacji i Kukiz’15.
Najpierw KO, Trzecia Droga i Lewica, teraz opozycja proponuje skończyć z hodowlą zwierząt na futra.
Więcej o projekcie posłów z rządzącej koalicji:
Wczoraj w Sejmie znalazł się kolejny projekt, przedstawicielem wnioskodawców jest poseł Jarosław Sachajko.
Wszystko wskazuje więc na to, że cel jest wspólny, a dyskutować będzie się już tylko o metodzie.
Nie powinno to dziwić – projekt zakazu hodowli zwierząt na futra jest już też przedmiotem prac w UE:
Rada AGRIFISH w Luksemburgu – ważne tematy dla rolnictwa i rybołówstwa
Zakaz bez odszkodowań
W projekcie zgłoszonym przez posłów opozycji nie ma odszkodowań, ale jest dłuższy czas na wygaszenie hodowli – mogłaby być prowadzona do końca 2039 roku. Od czasu wejścia w życie ustawy nie byłyby wydawane nowe zezwolenia na prowadzenie hodowli, ale mogłaby być wznawiana działalność dotąd zawieszona.
W uzasadnieniu podano, że „Celem wprowadzenia ustawy jest osiągnięcie kompromisu miedzy rolnikami – hodowcami zwierząt futerkowych a społeczeństwem”.
A więc nie żarty… Kompromis? Być może, choć w następnym zdaniu mamy już mało koncyliacyjne stwierdzenie o odpowiedzi „na rosnącą presję społeczną wywołaną przez ataki ze strony organizacji antyhodowlanych”. Dlaczego więc hodowcy mieliby ulegać presji i atakom, jeśli nie podzielają argumentów „antyhodowlanych organizacji”? Nie wiadomo, ale widać ulegli, a posłowie są wyrazicielami ich poglądów, skoro zapisali następującą deklarację: „Proponowane przepisy mają na celu wprowadzenie samoregulacji w branży hodowlanej, zapewniając jednocześnie pewność i stabilność dla hodowców na okres najbliższych 15 lat. Hodowcy są świadomi konieczności dostosowania się do zmieniających się warunków społecznych i oczekiwań, jednakże wprowadzenie zaproponowanych rozwiązań jest dla nich niezbędne z uwagi na ochronę interesów gospodarczych i stabilność prowadzenia działalności”.
A dlaczego akurat 15 lat ma być potrzebne jako czas niezbędny na wygaszanie działalności? Jak podano, hodowcy zainwestowali i potrzebują czasu na spłatę zaciągniętych zobowiązań – ale żadnych liczb czy wyliczeń nie podano. 15 lat ma też pozwolić „na znalezienie alternatywnych miejsc pracy lub na przekwalifikowanie się”. Musiałoby to być gruntowne przekwalifikowanie – przez 15 lat można przejść szkołę podstawową, średnią i jeszcze zrobić licencjat. Już nie mówiąc o tym, że można w takim czasie kilkakrotnie zmienić pracę.
Zgniły kompromis?
Projektodawcy przemawiają w imieniu hodowców, jak twierdzą, nie bez kozery: „Projekt ustawy dotyczącej zakazu hodowli zwierząt na futra został starannie wypracowany w porozumieniu ze związkami i organizacjami rolniczymi”. Nie podano, którymi. A trzeba przypomnieć, że opinie organizacji dołączone do projektu złożonego tydzień temu przez posłów rządzącej koalicji jednoznacznie odrzucały zakaz, dopatrując się w nim pierwszego kroku do ograniczania hodowli także innych zwierząt.
A więc jednak jest zgoda na ten zakaz hodowli?
Mogłoby się wydawać, że posłowie zareagowali nerwowo na złożony tydzień temu projekt rządzącej koalicji. Ale przecież mówią o „starannym wypracowaniu w porozumieniu ze związkami i organizacjami” swojego projektu. A więc nie ulegli jakiejkolwiek presji – przemyśleli sytuację i proponują kompromis.
Czy nie zostanie on oceniony jako zgniły? Kogo może zadowolić taka propozycja? Wszak 15 lat to zbyt dużo czasu, aby nie musieć wcześniej przyjąć zakazu w wersji przygotowywanej w UE. Rządzącej koalicji prowadzenie przez 15 lat niczym nieograniczonej hodowli też musi się raczej mało podobać. A jeśli okres przejściowy zostanie skrócony, to najważniejsza w tej poselskiej propozycji może się okazać sama zgoda na zakaz hodowli. Jeśli wierzyć organizacjom opiniującym projekt koalicji – zgoda mająca stanowić wstęp do kolejnych zakazów.
Czy może doszło zatem do pęknięcia w opozycji? Nic podobnego. Wśród posłów popierających projekt jest też Jan Krzysztof Ardanowski, dotychczas prezentujący się jako nieugięty zwolennik hodowli zwierząt na futra.
Jeśli prawdziwe miałyby być doniesienia sprzed kilku dni o jego zamiarze wystąpienia z PiS i powołania nowej partii – do której miałby też należeć poseł Jarosław Sachajko – trzeba uznać, że nowa partia zaczyna swój polityczny byt od kapitulacji…