Scroll Top
image000000 - 2024-08-26T094245.616

fot. MP

Fot. MP

A może aronia?

Owoc aronii ma wielkie zalety prozdrowotne. Czy „najzdrowszy owoc świata” stanowi nadzieję dla polskiego rolnictwa?

Przez wiele lat tak myślano. Unikalny skład chemiczny stanowił nadzieję: aronia to „nowy czarny skarb Polski” – zapowiadano. Aronia łączy zalety czerwonego wina i zielonej herbaty, ma zarówno antocyjany, jak katechiny. Zmniejsza ryzyko: miażdżycy, nadciśnienia, otyłości, cukrzycy, zaćmy, chorób reumatycznych, nowotworowych i degeneracyjnych układu nerwowego.

Owoc przywędrował do Europy z Ameryki Północnej, w 1834 odnotował je spis petersburskiego ogrodu botanicznego,  a na początku XX wieku rosyjski botanik Iwan Miczurin zwrócił uwagę na jego walory użytkowe. Do Polski aronia trafiła w 1976 roku, pierwsze pola obsadzono w okolicach Janowa Lubelskiego i Kraśnika, prace doświadczalne prowadził m.in. Piotr Eggert, wówczas magister inżynier leśnik SGGW, dziś prekursor uprawy aronii i twórca zarejestrowanej odmiany przemysłowej „Nero Eggert”. 45 lat pracy zaowocowało nie tylko własną odmianą, ale też firmą rodzinną, której współwłaścicielem jest syn Paweł. Jak zapewniają – uprawa aronii jest prosta.

Aronia sama rośnie?

Wymagania aronii nie są wygórowane: zadowoli się słabą glebą, nie ma wymagań związanych z uprawą i ochroną, jest odporna na przymrozki, susze, nadmierne opady. Długo kwitnie, co cieszy pszczelarzy. Trwałe owoce ułatwiają transport i przechowywanie. Do zbioru można stosować kombajny, produkowane w Polsce (i eksportowane na cały świat).

Nic dziwnego, że polscy rolnicy – głównie z terenu Polski wschodniej i centralnej – zainteresowali się uprawą krzewu aronii. Areał upraw szybko sięgnął 14 tys. ha. Z jednego ha upraw zbiera się średnio 12 ton owocu. Krzewy (odnawiane) owocują nawet przez kilka dziesięcioleci. Dziś szacuje się, że 75 proc. produkcji owocu aronii na świecie pochodzi z Polski.

W zasadzie uprawa aronii, jak się okazało, ma tylko jedną wadę: to ceny skupu, w tym roku zapowiadano nawet poniżej 1 zł za kg.

Cierpki owoc nie stanowi zachęty do spożywania aronii na deser, ale jak zapewnia Paweł Eggert, odpowiedni zbiór owoców i sposób przetwarzania może sprawić, że aronia posmakuje każdemu.

Od szkółki do przetworów

Eggertowie znaleźli też sposób na opłacalność. Oferują materiał szkółkarski (rocznie milion sadzonek) i doradztwo, ale także zajęli się przetwórstwem – i od sadzonek po przetwory zachowują ciągłość produkcji ekologicznej.

Bo z aronii można wytwarzać soki, koncentraty, dżemy, słodycze, liofilizaty, herbaty, ekstrakty, leki, suplementy, kosmetyki.

Firma współpracuje z okolicznymi rolnikami dostarczającymi owoce, ale nie tylko z nimi.

– Nasze rośliny wydają owoce na 4 kontynentach w ponad 36 krajach – zapewnia Paweł Eggert. – Organizujemy międzynarodowe konferencje przy współpracy z Krajowym Związkiem Grup Producentów Owoców i Warzyw, sfinansowane z Funduszu Promocji Owoców i Warzyw, wydajemy publikacje i uczestniczymy w badaniach.

„Aronia Eggert” zaprasza do współpracy, a także na samozbiory owoców.

Na zdjęciach dzień otwarty zorganizowany 24 sierpnia w miejscowości Sierzchowy, gdzie oprócz materiału szkółkarskiego zaprezentowano pokaz zbioru owoców aronii, tłoczenie soku metodą dawną i produkcję nalewek i dżemów.

 

 

 

 

 

Posty powiązane

error: Content is protected !!