Scroll Top
dumplings-g9a13fc322_1920

Dlaczego nie korzystamy z unijnych znaków jakości żywności?
fot. Pasja1000 z Pixabay

Dlaczego nie korzystamy z unijnych znaków jakości żywności?
fot. Pasja1000 z Pixabay

Czy możemy mieć żywność ze znakiem jakości?

MRiRW lansuje znak „Produkt polski”. Tyle że praktycznie nikt nie kontroluje jego stosowania.

A że znak to dobrowolny, praktycznie niekontrolowany, więc używanie go może oznaczać wszystko i nic.

Na forum unijnym wymyślono znaki inne – niestety znakowanie to jest praktycznie niedostępne dla polskich producentów. Mamy więc w kraju różne zastępniki i „listy produktów”, mające być poczekalnią do wystąpienia o chronione znaki unijne. Z tej poczekalni jednak wyjścia zwykle nie ma.

Są zarejestrowane 44 polskie nazwy produktów rolnych i środków spożywczych, w tym: 10 jako chronione nazwy pochodzenia, 24 jako chronione oznaczenia geograficzne i 10 jako gwarantowane tradycyjne specjalności.

A czy chodzi tu tylko o formę? Nie, znaki jakości żywności niosą za sobą skutki finansowe. Pozwalają lepiej zarabiać.

Czy zmienią to sejmowe prace nad projektem ustawy o rejestracji i ochronie nazw pochodzenia, oznaczeń geograficznych oraz gwarantowanych tradycyjnych specjalności produktów rolnych i środków spożywczych, win lub napojów spirytusowych oraz o produktach tradycyjnych?

Więcej o projekcie:

Rejestracja i ochrona nazw w jednej ustawie

– Ta ustawa implementuje przepisy unijne, jeśli chodzi o sam system i procedury nazw pochodzenia rolnych środków spożywczych oraz win i napojów spirytusowych na szczeblu krajowym oraz kontrolę i ochronę dla wszystkich wyżej wymienionych sektorów – wyjaśniał w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi wiceminister Rafał Romanowski.

A czym tłumaczył nikłe zainteresowanie tymi znakami w naszym kraju?

– We Francji, Włoszech czy Portugalii tego typu produkty są liczone w setkach – przyznał. – Mówiąc szczerze, tu mielibyśmy olbrzymią pracę do wykonania. Tyle że problem systemu unijnego, który niekoniecznie jest tak mocno aplikowany u nas w kraju, polega na tym, że dotyczy rejestracji przez grupy producenckie produkujące jeden konkretny produkt. U nas – praktycznie od 2004 r., a nawet jeszcze w okresie przedakcesyjnym – każdy rząd wykonywał olbrzymią pracę nad tym, żeby jak najbardziej spopularyzować organizowanie się rolników we wszelkiego rodzaju grupy producenckie, spółdzielnie i tym podobne rzeczy. Niestety, ten proces jest bardzo trudny. Rolnicy niekoniecznie chcą się konsolidować, a tym bardziej tworzyć konkretny produkt opisany w sposób geograficzny, wytwarzany z konkretnych surowców. Stąd, drodzy państwo, w kolejnym „Krajowym planie strategicznym”, od 2024 r., w działaniu 13.4 – Rozwój i współpraca znajdą się konkretne środki na tego typu zaangażowanie, choćby w tworzenie grup producenckich, które miałyby możliwość aplikowania o kolejne konkretne produkty, które mogłyby znaleźć się na tej liście.

Wiceminister zapowiedział też w przyszłym roku promocję tych znaków. Tymczasem realizuje się co innego:

– Jak wspomniałem, rozpoczęliśmy od rolnictwa ekologicznego. Teraz realizujemy kampanię znaków Produkt Polski i Polska Smakuje. Oczywiście, w naszych planach jest również akcja promocyjna dotycząca oznaczeń geograficznych.

A może jednak pomyśleć najpierw o ochronie jakości żywności? Dobrego  zachwalać nie trzeba…

Czytaj też:

Żywność bezpieczna i bez pełnomocnika rządu oraz inspekcji?

Unia Europejska szykuje zmiany w oznaczeniach geograficznych

 

 

Posty powiązane

error: Content is protected !!