Dlaczego nie korzystamy z unijnych znaków jakości żywności?
fot. Pasja1000 z Pixabay
Dlaczego nie korzystamy z unijnych znaków jakości żywności?
fot. Pasja1000 z Pixabay
Czy możemy mieć żywność ze znakiem jakości?
MRiRW lansuje znak „Produkt polski”. Tyle że praktycznie nikt nie kontroluje jego stosowania.
A że znak to dobrowolny, praktycznie niekontrolowany, więc używanie go może oznaczać wszystko i nic.
Na forum unijnym wymyślono znaki inne – niestety znakowanie to jest praktycznie niedostępne dla polskich producentów. Mamy więc w kraju różne zastępniki i „listy produktów”, mające być poczekalnią do wystąpienia o chronione znaki unijne. Z tej poczekalni jednak wyjścia zwykle nie ma.
Są zarejestrowane 44 polskie nazwy produktów rolnych i środków spożywczych, w tym: 10 jako chronione nazwy pochodzenia, 24 jako chronione oznaczenia geograficzne i 10 jako gwarantowane tradycyjne specjalności.
A czy chodzi tu tylko o formę? Nie, znaki jakości żywności niosą za sobą skutki finansowe. Pozwalają lepiej zarabiać.
Czy zmienią to sejmowe prace nad projektem ustawy o rejestracji i ochronie nazw pochodzenia, oznaczeń geograficznych oraz gwarantowanych tradycyjnych specjalności produktów rolnych i środków spożywczych, win lub napojów spirytusowych oraz o produktach tradycyjnych?
Więcej o projekcie:
Rejestracja i ochrona nazw w jednej ustawie
– Ta ustawa implementuje przepisy unijne, jeśli chodzi o sam system i procedury nazw pochodzenia rolnych środków spożywczych oraz win i napojów spirytusowych na szczeblu krajowym oraz kontrolę i ochronę dla wszystkich wyżej wymienionych sektorów – wyjaśniał w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi wiceminister Rafał Romanowski.
A czym tłumaczył nikłe zainteresowanie tymi znakami w naszym kraju?
– We Francji, Włoszech czy Portugalii tego typu produkty są liczone w setkach – przyznał. – Mówiąc szczerze, tu mielibyśmy olbrzymią pracę do wykonania. Tyle że problem systemu unijnego, który niekoniecznie jest tak mocno aplikowany u nas w kraju, polega na tym, że dotyczy rejestracji przez grupy producenckie produkujące jeden konkretny produkt. U nas – praktycznie od 2004 r., a nawet jeszcze w okresie przedakcesyjnym – każdy rząd wykonywał olbrzymią pracę nad tym, żeby jak najbardziej spopularyzować organizowanie się rolników we wszelkiego rodzaju grupy producenckie, spółdzielnie i tym podobne rzeczy. Niestety, ten proces jest bardzo trudny. Rolnicy niekoniecznie chcą się konsolidować, a tym bardziej tworzyć konkretny produkt opisany w sposób geograficzny, wytwarzany z konkretnych surowców. Stąd, drodzy państwo, w kolejnym „Krajowym planie strategicznym”, od 2024 r., w działaniu 13.4 – Rozwój i współpraca znajdą się konkretne środki na tego typu zaangażowanie, choćby w tworzenie grup producenckich, które miałyby możliwość aplikowania o kolejne konkretne produkty, które mogłyby znaleźć się na tej liście.
Wiceminister zapowiedział też w przyszłym roku promocję tych znaków. Tymczasem realizuje się co innego:
– Jak wspomniałem, rozpoczęliśmy od rolnictwa ekologicznego. Teraz realizujemy kampanię znaków Produkt Polski i Polska Smakuje. Oczywiście, w naszych planach jest również akcja promocyjna dotycząca oznaczeń geograficznych.
A może jednak pomyśleć najpierw o ochronie jakości żywności? Dobrego zachwalać nie trzeba…
Czytaj też:
Żywność bezpieczna i bez pełnomocnika rządu oraz inspekcji?
Unia Europejska szykuje zmiany w oznaczeniach geograficznych