Scroll Top
spotkanie

Podczas wczorajszego spotkania, fot. gov.pl

Podczas wczorajszego spotkania, fot. gov.pl

Izby Rolnicze chcą więcej pieniędzy na udział w COPA COGECA

A wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk już wykazał zrozumienie tych ich większych potrzeb – i zapowiedział rozpatrzenie możliwości zwiększenia dotacji.

Jak głosi notatka Ministerstwa Rolnictwa zamieszczona na jego stronie internetowej po wczorajszym spotkaniu, „Szef resortu rolnictwa zgodził się, że inflacja spowodowała relatywny spadek wartości wsparcia udzielanego polskim organizacjom w działalności na forum Copa i Cogeca. Dlatego też rozpatrzy możliwości zwiększenia tego wsparcia.” Poza tym dodano, że wkrótce „rozpocznie się na unijnych forach dyskusja na temat nowelizacji obecnej perspektywy finansowej” i możliwe jest też zwiększenie budżetu na WPR. To nie wszystko: „Szef resortu rolnictwa stwierdził także, że głos związkowców jest potrzebny nie tylko w tej sprawie, lecz także w kwestii bioróżnorodności oraz przedłużenia zgody KE na wolny handel produktami rolnymi z Ukrainy.”

Zatem organizacje z COPA COGECA dostaną drugą szansę na artykułowanie „głosu”, bo za pierwszym razem wyszło im… cokolwiek nie najlepiej.

Drogo, jeszcze drożej, skuteczniej?

W COPA Polskę reprezentuje najliczniejsza grupa organizacji – aż  5 (chociaż większości krajów wystarcza jeden przedstawiciel). Są to: Krajowa Rada Izb Rolniczych, NSZZ RI „Solidarność”, Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych, Związek Zawodowy Rolnictwa SAMOOBRONA i Związek Zawodowy Rolników „Ojczyzna”.

Reprezentację tę opłaca budżet państwa.

W ustawie o izbach rolniczych przewidziano to najpierw tylko na 2014 rok, podając, że koszty są ponoszone przez Krajową Radę Izb Rolniczych i dofinansowywane z budżetu państwa w formie dotacji celowej. Potem przedłużano tę możliwość. W latach 2015-2019 dotacja celowa z budżetu państwa wynosiła 4 mln zł rocznie, w 2020 r. została jeszcze zwiększona do 4 mln 500 tys. zł – i to pomimo tego, że w latach 2015-2019 nie była w całości wykorzystana.

W 2020 roku przygotowano ustawę (procedowaną pospiesznie), znów przedłużającą wsparcie w wysokości 4 mln zł rocznie na lata 2021-2026.

„W COPA-COGECA, takie kraje jak Francja, Niemcy, Włochy i Hiszpania zaliczane są do pierwszej, najwyższej grupy, do której należy także Polska. Grupa ta zapewnia prawo uczestniczenia w decyzjach podejmowanych przez COPA-COGECA i wiąże się z obowiązkiem uiszczania wysokich składek członkowskich. W Niemczech, Francji i we Włoszech organizacje rolnicze nie otrzymują pomocy finansowej ze strony państwa. Ich działalność, w tym na forum ponadnarodowych organizacji rolniczych, finansowana jest wyłącznie ze składek członkowskich” – taką wypowiedź MRiRW wówczas uzyskałam.

Po co są te pieniądze? „Największymi pozycjami w ramach dotacji celowej objętymi dofinansowaniem tak jak dotychczas będą składki członkowskie i koszty obsługi w języku polskim prac w ponadnarodowych organizacjach rolniczych” – tłumaczyło ministerstwo. Trzeba jednak zauważyć, że szczegóły wydatkowania tych pieniędzy reguluje rozporządzenie Rady Ministrów. Zgodnie z rozporządzeniem RM z dnia 2 września 2015 r., znowelizowanym w listopadzie 2018 roku, dofinansowanie z budżetu państwa wynosi nawet do 99 proc. i obejmuje  oprócz składek i tłumaczeń także koszty uczestnictwa w konferencjach i posiedzeniach oraz funkcjonowanie biura w Brukseli.

Ile kosztują państwo izby rolnicze?

Trzeba przypomnieć, że koszt reprezentacji w organizacjach unijnych to nie jedyny wydatek z budżetu państwa na funkcjonowanie izb rolniczych. Otrzymują one jeszcze 2 proc. podatku rolnego.

W marcu 2018 roku poseł Jarosław Sachajko – autor kilku projektów ustaw zmierzających do zmiany sposobu finansowania izb i wyłaniania reprezentacji rolników –  wystosował nawet pismo do gmin z apelem o „podjęcie uchwały w sprawie chwilowego wstrzymania przekazywania naliczonych środków pieniężnych dla Izb Rolniczych do chwili podjęcia przez Sejm RP poprawki do ustawy z dnia 14 grudnia 1995 r. o Izbach Rolniczych”. ”To podatnik – rolnik winien decydować, dla kogo przekaże swoje 2 proc. podatku. Zapewni to transparentność reprezentacji i zapobiegać będzie kupowaniu związkowców przez rządzących. Izby Rolnicze muszą realizować zadania stawiane przez podatników, a nie być tarczą ochronną dla rządzących!” – przekonywał poseł, wywołując oburzenie posłów PiS.

Skuteczne oburzenie, należy dodać – do dziś nie udało się zmienić tej sytuacji.

Prowizorka się najlepiej trzyma

Izby nieco okrzepły – powołano je w 1995 roku, choć wciąż nie każdy rolnik wie, że do nich należy, a frekwencja w wyborach do ich organów jest jednocyfrowa. Okrzepły też pod względem finansowym, są takie, które mają wcale niemałe dochody z własnej działalności – np. dla Wielkopolskiej czy Dolnośląskiej Izby Rolniczej 2 proc. podatku w strukturze dochodów to w niektórych latach tylko trochę ponad połowa.

Mimo to dotację z budżetu państwa izby otrzymują – i to automatyczną, w formie odpisu z podatku, a także dotacji na reprezentowanie kraju w UE.

Ani dla izb rolniczych, ani dla jakiegokolwiek innego podmiotu 2 proc. z podatku nigdy nie powinno być jednak bezpośrednio przekazywane. Stwierdził to wprost Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 30 czerwca 2003 r. (odpis 2 proc. wprowadzono 21 czerwca 2001 r.) podając: „Nie wolno zapominać o tym, iż podatek rolny, tak jak każdy podatek, w świetle art. 84 i 217 Konstytucji jest daniną o przeznaczeniu ogólnym, związanym z utrzymywaniem państwa lub samorządu terytorialnego (art. 168 Konstytucji) – jako całości.

Konstrukcja odpisu przekazanego ustawą na czas nieoznaczony, uniezależniła izby rolnicze od kontroli zarówno władz centralnych, jak i lokalnych. Wykorzystanie uzyskanych na tej drodze sum nie podlega również ocenie politycznej i prawnej w ramach sprawozdania z wykonania ani budżetu państwa, ani tym bardziej budżetu lokalnego. Jest to jednostronne, obligatoryjne przekazanie przysporzenia majątkowego izbom rolniczym, płynącego z części podatku rolnego. Taka konstrukcja prawna – to nic innego jak ustalenie stałego i bezpośredniego udziału samorządu rolniczego w podatkach.

Trybunał krytycznie ocenia fakt, iż izby rolnicze nabyły prawo publiczne do partycypowania wprost w podatkach, skoro w świetle Konstytucji tylko państwo i samorząd terytorialny mają prawo do bezpośredniego udziału w dochodach podatkowych. Ten dysonans ustrojowy nie jest jednak przedmiotem zaskarżenia w rozpoznawanej przez TK sprawie.” (wyrok w załączniku)

Choć ta uwaga, wyrażona przez TK niejako na marginesie rozpatrywanej sprawy, wprost zachęcała do tego, to przez ponad 20 lat nikt nie doprowadził do zajęcia się tym problemem przez TK, nikt też nie zabiegał o poprawę przepisów – co najwyżej o przejęcie tych 2 proc. podatku.

I jakoś tak się stało, że stan ten trwa do dziś – podatek płynie, a dotacja na reprezentowanie w UE będzie najprawdopodobniej znów zwiększona. Wszystko z nadzieją, że teraz to już na pewno uda się izbom i prowadzonym przez nie organizacjom coś w UE załatwić, choć dotąd jakoś zbyt wielkich efektów ich pracy nie ma.

Warto więc pamiętać, uiszczając podatek rolny, że płacąc 153,70 zł podatku za każdy ha w 2022 roku (stawka w tym roku wynosi do 185,12 zł za 1 hektar przeliczeniowy gruntów gospodarstw rolnych i do 370,25 zł za 1 hektar pozostałych gruntów), wspomagało się tym samym izby rolnicze wpłatą nie mniejszą niż 3 zł od każdego hektara. Przeciętne gospodarstwo (10 ha) przekazało więc w ten sposób co najmniej 30 zł. W skali kraju daje to izbom ładną sumkę, coś ok. 40 mln zł rocznie – nie wystarczającą jednak, jak się okazuje, na reprezentowanie rolników w Brukseli.

Ciekawe, czy wystarczy 14,8 proc. więcej, jak dla emerytów. A na pomoc po suszy w 2022 roku wystarczyło niespełna 600 mln zł.

 

 

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Posty powiązane

error: Content is protected !!