Czy zadłużenie gospodarstw jest problemem?
fot. Sam Williams z Pixabay
Czy zadłużenie gospodarstw jest problemem?
fot. Sam Williams z Pixabay
Zadłużenie gospodarstw? A co to takiego?
Ustawa o restrukturyzacji zadłużonych gospodarstw jest martwa – przyznaje MRiRW. I nie zapowiada żadnych kroków w kierunku pomocy zadłużonym rolnikom, co więcej – z przekazanych informacji nie wynika, aby widziało problem z zadłużeniem gospodarstw.
Niedawno sejmowa Komisja Rolnictwa zajęła się omówieniem sytuacji ekonomicznej gospodarstw rolnych w Polsce oraz realizacji ustawy o restrukturyzacji zadłużenia podmiotów prowadzących gospodarstwo rolne, która weszła w życie 8 lutego 2019 r.
Wiceminister rolnictwa Ryszard Bartosik nie wydaje się być przejęty czy zmartwiony kondycją finansową gospodarstw.
Sytuacja ekonomiczna gospodarstw rolnych
– Sytuacja finansowa gospodarstw rolnych w roku 2021 w stosunku do 2020 r. wyraźnie się poprawiła – stwierdził. – Średni dochód z rodzinnego gospodarstwa rolnego w przeliczeniu na jedno gospodarstwo w roku 2021 kształtował się odpowiednio na poziomie 670,2 tys. zł i wzrósł w stosunku do roku 2020 o 39%. Tak wysokiego przyrostu dochodu nie odnotowano od wielu lat w gospodarstwach rolnych ujętych w systemie FADN. W roku 2021 znacząco wyższe dochody od średniej wartości dochodów z rodzinnego gospodarstwa rolnego uzyskiwały gospodarstwa ogrodnicze, mleczne, trzodowe oraz drobiarskie, przy czym najwyższy dochód wśród tych typów uzyskały gospodarstwa specjalizujące się w chowie drobiu.
Po tym wstępie wiceminister tak zreferował przedmiot obrad – czyli kwestie zadłużenia:
– W roku 2021 liczba zadłużonych podmiotów rolniczych stanowiła 16%. Podmioty te były zadłużone na łączną kwotę około 27,8 mld zł. Największą grupę, bo około 41%, stanowiły gospodarstwa rolne, które zaciągnęły zobowiązania na kwotę nie wyższą niż 500 tys. zł. W dalszej kolejności znalazły się gospodarstwa – około 32% – ze zobowiązaniami na poziomie od 100 tys. zł do 500 tys. zł. Najbardziej obciążona była niewielka, 4-procentowa grupa gospodarstw, która zaciągnęła zobowiązania na łączną kwotę ponad 4 mld zł, co oznacza, że pojedyncze gospodarstwo zaciągnęło zobowiązanie na poziomie co najmniej 5 mln zł. Najwyższym poziomem zadłużenia w 2021 r. charakteryzowały się gospodarstwa ogrodnicze, trzodowe oraz drobiarskie, przy czym we wszystkich tych gospodarstwach zaobserwowano równocześnie spadek poziomu zadłużenia w roku 2021.
Czyli w sumie nie jest źle, a co więcej – jak przekonywał wiceminister – „kwestie sytuacji finansowej oraz zadłużenia wśród rolników należy rozpatrywać przede wszystkim z indywidualnej perspektywy poszczególnych gospodarstw rolnych.” Poza tym zadłużenia długoterminowe są obciążone tylko niewielkim poziomem ryzyka, a wysoka wartość zobowiązań może wskazywać na prowadzenie inwestycji.
Restrukturyzacja zadłużenia zbędna
Po takim wstępie nie powinno dziwić, że realizację ustawy o restrukturyzacji zadłużenia podmiotów prowadzących gospodarstwo rolne, która weszła w życie 8 lutego 2019 r., można uznać za adekwatną do potrzeb – czyli praktycznie nieistniejącą.
Jak wskazał wiceminister, KOWR udziela pomocy w postaci przejęcia długu podmiotu prowadzącego gospodarstwo rolne w związku z prowadzeniem działalności rolniczej – takich przypadków zdarzyło się 25. Zawarto też 6 umów pożyczek (z dopłatą ARiMR) na kwotę blisko 4,8 mln zł, z czego wypłaconych zostało 5 pożyczek w łącznej kwocie 3,2 mln zł.
– W 2021 r. zawarta została jedna umowa kredytu restrukturyzacyjnego na kwotę 523 tys. zł; w oprocentowaniu agencja przekazała dopłaty w wysokości 3 tys. zł. KOWR do czasu wygaśnięcia notyfikacji Komisji Europejskiej nie udzielił gwarancji spłaty kredytu restrukturyzacyjnego – mówił wiceminister.
Banki zadowolone, parabanki też
Co symptomatyczne, wiceminister wskazał też na satysfakcję, jaką mają banki ze współpracy z rolnikami:
– Szanowni państwo, dosłownie chyba tydzień temu mieliśmy spotkanie z bankowcami w Ministerstwie Rolnictwa i również o tych sprawach rozmawialiśmy. Mówimy o trudnym temacie, o trudnych sytuacjach, czasami bardzo tragicznych dla rolników, natomiast jest to naprawdę margines w polskim rolnictwie. Same banki – i spółdzielcze, i inne, które kredytują rolnictwo – przedstawiły nam informacje, że sytuacja, jeśli chodzi o spłacanie kredytów, wygląda dobrze. Wbrew temu, co było tutaj mówione, banki są gotowe i udzielają kredytów. Mamy kredyty preferencyjne na inwestycje i tam oprocentowanie jest troszeczkę ponad 5%. Przepraszam – 6,5%. W przypadku kredytów na odnowienie produkcji trzody chlewnej oprocentowanie wynosi 3,2%, ale to tak na wstępie. Jest możliwość kredytowania. Jeżeli chodzi o to, że rolnicy bardzo często korzystają z parabanków czy tego typu instytucji, to takie zjawisko występuje, ale to już jest decyzja rolnika. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że jeśli staramy się o kredyt preferencyjny, to trzeba spełnić pewne wymagania. Jest to problem, jest to utrudnienie. Bardzo często zdarza się tak – i to też jest informacja od bankowców – że rolnicy po prostu chcą z jakichś powodów, bardzo różnych, mieć szybko gotówkę i niestety nierozważnie korzystają z tego typu instytucji.
A może czas coś zmienić?
Z wypowiedzi wiceministra wynika, że ma świadomość zupełnego nieprzystawania do potrzeb ustawy z 2019 roku, po jej notyfikacji w UE, która wymaga udziału finansowego zadłużonego rolnika w oferowanej mu restrukturyzacji.
– Ministerstwo Rolnictwa też się zgadza, że jeżeli rolnik jest w trudnej sytuacji, to oczywistym jest, że nie ma własnych środków, i to jeszcze w gotówce czy na koncie – mówił Ryszard Bartosik. – Gdyby rolnik te środki miał, to nie chodziłby i nie szukałby rozwiązania. Natomiast musieliśmy uzyskać notyfikację Unii Europejskiej, a to bardzo, bardzo długo trwało. Zwracaliśmy Komisji Europejskiej uwagę, że to nam nie rozwiązuje problemu. Niestety stanowisko KE było jednak takie, a nie inne, innych zapisów po prostu nie mogliśmy wprowadzić do ustawy. To kalekie rozwiązanie funkcjonuje, ono rzeczywiście powoduje, że te zapisy ustawy są martwe i taka jest prawda. Gdybyśmy chcieli zastosować podobne rozwiązania, to znów pójdziemy do KE po notyfikację, bo innej drogi tutaj nie będzie. W tej chwili tak wygląda sytuacja, jeśli o chodzi o udział własny.