Solidarność – i ta pracownicza, i rolnicza – przeszła ulicami Warszawy w proteście przeciwko niszczeniu gospodarki, rolnictwa i polskich rodzin.
Z jednej strony deklaracje pełnego zrozumienia, z drugiej – coraz częstsze oznaki zniecierpliwienia i wreszcie użycie policji. I brak pomocy ludziom pokrzywdzonym i bezradnym.
Do protestu rolników – oczywiście niepodzielnych, jak głoszą hasła na transparentach – przyłączyły się inne zawody.
Najpierw w kilku miejscach w Polsce założono „wolne związki zawodowe”, potem ten „niezależny i samorządny”.