Jak wykorzystać OZE?
Fot. Sebastian Ganso z Pixabay
Jak wykorzystać OZE?
Fot. Sebastian Ganso z Pixabay
Skąd niechęć do biogazowni – przy umiłowaniu wiatraków?
Odpowiedź na to pytanie ma poseł Jarosław Sachajko. I wzywa do refleksji minister klimatu.
Do refleksji w tym samym duchu, o którym mówił też poseł Grzegorz Braun:
– Bo pani nie ma prawa, pani minister konstytucyjna, pani po prostu nie ma prawa opierać swojego rachunku na czymkolwiek innym poza rachunkiem prostym: ile Polak zyska, ile straci.
Poseł Jarosław Sachajko przedstawił następujące wyliczenia:
– Zapomniała pani dodać, że jedną z obietnic, jaka była złożona Polakom, jak głosowali za wejściem do Unii Europejskiej, było to, że będzie tani prąd. Była taka obietnica. I co się okazało? Ten prąd wielokrotnie podrożał. Nie powiedziała pani Polakom, że najtańszy prąd jest z węgla brunatnego. Kosztuje ok. 130 zł za 1 MWh, a to, że on ostatecznie kosztuje ponad 400 zł, to jest ten podatek za kupowanie emisji CO2. To jest właśnie to łupienie, właśnie ten tani prąd, jaki państwo robią.
Nie powiedziała pani również niczego o tym, że premier Donald Tusk w czasie swojej pierwszej kadencji, w roku 2009 obiecał, że w 2020 r. będzie już elektrownia atomowa w Polsce. Tylko że nic w tym zakresie nie zrobił. Nie wybrał miejsca, nie było żadnych uzgodnień…
Przepraszam, dał zarobić kolegom. Prawie 100 tys. zł miesięcznie wynosiła płaca w zarządzie spółki państwowego koncernu, który nic nie zrobił, a teraz okazuje się, że państwo chcą zniszczyć to wszystko, co zrobił PiS, jeżeli chodzi o budowę elektrowni atomowej. (…) Dlaczego? Bo to PiS. A kilka dni temu co się okazało? Państwa pani minister powiedziała, że budowa elektrowni atomowej opóźni się do 2040 r., o 10 lat. Co to spowoduje? Otóż w polskim systemie będzie brakowało 11 GW energii i trzeba będzie ją kupić. A gdzie ją kupimy? Już nie chcę pani podpowiadać, ale pani to łatwo odgadnie: to to samo miejsce, z którego będzie pani chciała sprowadzać używane samochody elektryczne, żeby zrobić śmietnik w Polsce.
Wreszcie poseł chciał wiedzieć, dlaczego rozwija się wiatraki, a nie biogazownie:
– Pani cały czas mówi: wiatraki, wiatraki i wiatraki. A dlaczego pani nie jest odważna i nie powie, że pani chce, żeby zarabiały koncerny? Dlaczego nie jest pani uczciwa i nie powie, że wystarczył prosty pomysł Prawa i Sprawiedliwości? Wystarczyło dołożyć 5 tys. zł, resztę dołożyliby Polacy i mielibyśmy wysyp elektrowni fotowoltaicznych. Dlaczego pani nic nie mówi o rolniczych biogazowniach? Wydali tam teraz państwo masę pieniędzy na kupno wiatraków. Firma Siemens miała problemy, więc trzeba było jej pomóc. Jeżeli pani te same pieniądze wydałaby na rolnicze biogazownie, mielibyśmy w Polsce ponad 2 tys. biogazowni rolniczych, a więc stabilny system. A kto by zarabiał? Rolnicy by zarabiali. Ale jak już mówiłem tu wcześniej, nie da się u rolnika powołać rady nadzorczej, czyli ma zarobić koncern.
I na koniec zauważę, że nic pani nie mówi o magazynach energii. Bo dla państwa magazyny energii to są baterie litowo-jonowe. To taka metoda strusia: gdy się zniszczy środowisko w Afryce, wydobywając metale rzadkie, to się mówi, że my nic nie widzieliśmy. A może trzeba było w Polsce zacząć budować elektrownie szczytowo-pompowe? Ale tu może być problem, bo tam jakaś żabka może być. Żabka jest ważniejsza od taniego prądu i Polaków.
Poseł pytał też:
– I teraz, ile należy energii włożyć, a ile uzyskamy z poszczególnych źródeł energii. Elektrownie atomowe: jedną jednostkę wkładamy, 80 wyciągamy. Elektrownie węglowe: jedną jednostkę energii wkładamy na wybudowanie, 50 jednostek wyciągamy. Mamy wiatraki. W przypadku wiatraków jest jeden do dwóch, jedną wkładamy, tylko dwie wyciągamy. To najsłabsze, najmniej opłacalne źródło energii. Moje pytanie do pani minister: Jak się mają biogazownie rolnicze? Ile energii i substratów trzeba włożyć, żeby wybudować biogazownię, a ile uzyskujemy z tego energii?
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska Urszula Zielińska odpowiedziała tak:
– Pan poseł Sachajko twierdził, że węgiel brunatny jest dziś najtańszym źródłem energii. Otóż panie pośle, od jakiegoś czasu nie jest to już prawda. Nawet po cenach sprzed wojennych wzrostów węgiel kamienny czy brunatny w Europie czy Chinach jest kilkukrotnie droższy niż energia odnawialna, np. z wiatru na lądzie. (…) Chiny też mają ETS-y, przypominam. Nawet w porównaniu z Chinami, które mają ETS-y, aczkolwiek na niższym poziomie niż Europa, bo Europa na razie jest bardziej ambitna, ale Chiny bardzo szybko nas gonią, bo widzą, że ten kierunek daje im konkurencyjność i przewagę konkurencyjną i dziś Chiny inwestują w OZE więcej niż cała Europa i Stany Zjednoczone razem wzięte.
Wiceminister przekonywała też:
– Dzisiaj ceny spadają, ale wyobraźcie sobie państwo, że o ile w Niemczech na rynku hurtowym ceny spadły o 66%, o tyle w Polsce spadły zaledwie o 33%. Dlatego że Niemcy mają znacznie więcej zielonej energii, którą my importujemy z krajów sąsiednich, ponieważ zadłużyliśmy się energetycznie, jesteśmy uzależnieni, jesteśmy uzależnieni od importu energii netto. Nie mamy, nie zainwestowaliśmy, nie wykorzystaliśmy np. ostatnich 8 lat na to, żeby mieć własną, rodzimą, polską energię z polskich źródeł, z biogazu, z biometanu, z wiatru, energię słoneczną, własne nowoczesne sieci przesyłowe. Wszystkie te technologie istnieją. Fundusze na to były i leżały – 270 mld w grantach i niskooprocentowanych pożyczkach od Unii Europejskiej, banku europejskiego. Nie chcieliście państwo sięgnąć po te pieniądze, woleliście zadłużać się na rynkach światowych nawet na 8–9% i nie inwestowaliście.
Więcej o planowanym systemie pomocy po zniesieniu bonu energetycznego: