Fot. 3005398 z Pixabay
Fot. 3005398 z Pixabay
Po co Polsce konstytucja?
Ta Majowa nie podobała się naszym sąsiadom – tak bardzo, że postanowili przeciwdziałać jej wprowadzeniu w życie. Chociaż wcale nie mieli lepszej…
Często zapominamy, że rozbiory Polski były wynikiem złożonej sytuacji w Europie – budziły się europejskie narody, domagając się samodzielności, następowały też szybkie przemiany społeczne, co osłabiało mocarstwa. Wszystko to doprowadziło do potrzeby „rekompensowania” sobie przez nie strat – także kosztem Polski.
Czy uprawnia to do lekceważenia roli uchwalenia tego aktu? Nawet już samo to, że konstytucja stała się faktem, dało liczne korzyści. Przez lata niewoli stanowiła punkt odniesienia – było czego żałować i do czego dążyć. Było z czego być dumnym.
Więcej o okolicznościach uchwalenia Konstytucji 3 Maja 1791 r.:
3 Maja 1791 – Konstytucja, która miała ocalić Rzeczpospolitą
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku już 28 listopada Józef Piłsudski podpisał dekret zarządzający wybory do Sejmu Ustawodawczego (czyli mającego przygotować konstytucję, rząd Moraczewskiego przygotował ten dekret wyborczy w 10 dni). Wybory odbyły się 26 stycznia 1919, a Sejm otwarto 10 lutego. Dekretem z 7 lutego dzień ten ogłoszono jako święto narodowe. Piłsudski przywiązywał wielką wagę do dekretu o wyborach – 28 listopada chciał nawet uznać za datę wyznaczającą początek Polski.
Więcej:
Bo powoływane przez siebie dotąd rządy traktował Piłsudski jako tymczasowe – jak mówił, „w Polsce XX wieku źródłem praw może być jedynie Sejm”. Stąd dążenie do regulowania dekretami tylko niezbędnych spraw, aby rządy – jak mówił podczas pierwszego posiedzenia Sejmu, na którym zdał i swój urząd „Tymczasowego Naczelnika Państwa” – „nie regulowały zasadniczych spraw życia politycznego i społecznego za pomocą dekretów, nie uświęconych uchwałą wybrańców narodu”.
29 kwietnia 1921 roku Piłsudski odebrał na Uniwersytecie Jagiellońskim dyplom doktora praw honoris causa. Prof. Kutrzeba przy wręczaniu mu dyplomu powiedział: „Tyś uderzał w obce, na zniekształconym poczuciu prawa oparte państwa”. „Pierwszym moim postanowieniem było szukanie prawa i umacnianie poczucia jego w całym narodzie” – powiedział Piłsudski w przemówieniu. Po co to robił? Dopowiedział to w przemówieniu wygłoszonym na bankiecie: „Postanowiłem szukać źródła prawa w przedstawicielstwie narodowym” – stwierdził i… przyznał się do braku zaufania do prawników. Ich praca – jak tłumaczył – trwa długo, gdyż „prawo i prawnicy dążą do ideału”, a w odrodzonej Polsce nie było na to czasu.
Konstytucja marcowa została uchwalona po dwóch latach pracy Sejmu (17 marca 1921 r.). Na przygotowanie zasad wyboru do Sejmu i Senatu ten sejm (niby ustawodawczy) potrzebował już nie 10 dni, ale jeszcze kolejnego roku.
Wszystkie późniejsze trudności kraju wiązały się z konstytucją i z sejmem, dotyczyły też pracy sejmu i niemożliwości uregulowania przez posłów kwestii podziału władzy.
Podczas przesilenia rządowego w 1922 roku Piłsudski mówił w Sejmie: „Cztery lata temu, gdy wziąłem władzę w całej rozciągłości w moje ręce, wówczas istniało bezprawie. Ja przez nikogo nie byłem upoważniony i miałem prawo tylko swojej własnej woli. Takie rzeczy utrwalają się uzusem lub uznaniem prawnym otoczenia. Wtedy kwestie konstytucyjne zależały od mojej woli, która była dla ludu źródłem prawa, a w stosunku do świata zewnętrznego znaczyła fakt.
Znając świat, znając siły polskie i wewnętrzne stosunki, będąc z przekonania jednym z najszczerszych demokratów w kraju, wewnętrznie znosić tego bezprawia nie chciałem. Naokoło nas szalało bezprawie i ja pragnąłem gwałtownie zrobić nad Wisłą cud prawa, albo go przynajmniej zapoczątkować. Wtedy stworzenie prawa zostało dokonane przeze mnie przez zwołanie Sejmu. Wtedy tworzenie praw złożone zostało przeze mnie niepodzielnie w inne ręce. Z mojego poczucia prawnego, być może błędnego, poszedłem dalej i złożyłem także urzędy.
Panowie staliście się istotą dwoistą, rządem i źródłem praw. Stan ten anormalny trwa, niestety, zbyt długo, ale z tej dwoistości musiały wyniknąć i konsekwencje. Dopóki ta dwoistość istnieje, nie wejdziemy w stan normalny, dopóki nie rozwiążemy wszelkich wątpliwości. (…) Mam zawsze wątpliwości. Jeden, dwóch suwerenów to jest ciężko, ale 432 suwerenów to jest bardzo ciężko”.
Piłsudski nie był zadowolony z pracy kolejnych sejmów, także – a może zwłaszcza, jako rzutującej na wszystkie inne sprawy – tej dotyczącej ustalania zasad funkcjonowania państwa.
26 sierpnia 1930 powiedział w wywiadzie, że za najważniejszą sprawę uznaje zmianę konstytucji. Mówił:
„Za taką zaś główną troskę muszę uważać w Polsce zmianę tych prawnych zasad podstawowych, które nazywamy Konstytucją. Nazwa jest głupia dlatego, że jest cudzoziemska; i dlatego prawdopodobnie ludzie nie chcą często rozumieć, jak wiele pracy włożyć trzeba, aby być w zgodzie z Konstytucją i z zasadami prawnymi, gdy się stoi na czele rządu. Jeśli zaś Konstytucja jest niechlujnie ułożona i napisana, wytwarzać ona musi chaos prawny tak daleki, że utrzymanie porządku w myślach prawnych staje się niekiedy nieprawdopodobieństwem”. I z tego powodu właśnie wypowiedział sławną krytykę tego dzieła, które „śmierdzi chlewem poselskim”: „A ja tego proszę pana, nie nazywam Konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty.(…) Ten system nałamywania Konstytucji do różnych potrzeb czynić musi z Konstytucji zwyczajną dziewkę – i tego dopuszczać nie wolno.” Dalej Piłsudski mówił o tym, że posłowie udają kompetentnych w każdej dziedzinie, szukając „swojej chwały w bredzeniu”. „Ja, proszę pana, nie jestem w stanie pozwolić wbrew Konstytucji rządzić panom posłom i uważać ich za jakichś wybrańców do rządzenia” – stwierdzał.
Trzy dni później Piłsudski rozwiązał Sejm i Senat i ogłosił kolejne wybory – co dowodziło przecież jednak jego niezłomnej wiary w możliwości parlamentaryzmu…
Czy kolejne sejmy były lepsze – sprawniejsze albo chociaż przyzwoitsze?
Czy udało się stworzyć dobrą konstytucję?
Warto pamiętać, że nawet ta pierwsza, z której tak jesteśmy dumni, miała być poprawiona po 25 latach. Nie ma dzieł doskonałych. Niezmienne pozostaje to, że nie wystarczy mieć byle jaką konstytucję, bo zła “wytwarzać musi chaos prawny”… A Polska zawsze dążyła do dobrej, takiej, która skutecznie reguluje sposób sprawowania władzy i dopiero wtedy służyć może obywatelom…
Obchody święta 3 Maja w Wilejce Powiatowej w 1925 roku.