Warszawa, plac Zamkowy, 14 listopada 1920.
Uroczystość wręczenia buławy marszałkowskiej Józefowi Piłsudskiemu.
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Warszawa, plac Zamkowy, 14 listopada 1920.
Uroczystość wręczenia buławy marszałkowskiej Józefowi Piłsudskiemu.
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
20-26 września 1920 roku. Operacja niemeńska
Nie Bitwa Warszawska, a dopiero bitwy toczone w dniach 20-26 września 1920 roku nad Niemnem zakończyły wojnę prowadzoną przez młode państwo polskie w obronie swych wschodnich granic.
Bitwa w okolicach Warszawy stoczona 15 sierpnia 1920 roku jeszcze nie powstrzymała „nawały bolszewickiej” i wojny o kształt naszej wschodniej granicy. Wojska sowieckie uciekały gonione od strony Wieprza i Wisły na wschód i w kierunku Prus i Litwy. Nie uważano wojny za rozstrzygniętą.
Więcej o Bitwie Warszawskiej:
15 sierpnia. Czym była Bitwa Warszawska?
Sowieci odparci, ale nie pobici
Reorganizacja dywizji stojących na tyłach i zastępowanie nimi dywizji stojących na froncie to główne wydarzenia w wojsku sowieckim po przegranej dla bolszewików Bitwie Warszawskiej. Nastąpiły też przegrupowania. Jak zapisał płk. Tadeusz Kutrzeba w opracowaniu „Bitwa nad Niemnem (wrzesień-październik 1920) z 1926 roku, szykowano powtórną ofensywę, „którą miała rozpocząć koncentryczna akcja na Białystok i Brześć”.
„Bitwa pod Warszawą była operacją krótką, ale rozstrzygającą. Główne, skrzydłowe uderzenie rozwinęło się dnia 16 sierpnia (…) a już 21 sierpnia prawoskrzydłowe armje polskie stanęły na linji Łomża-Białystok, spychając nieprzyjaciela częściami do Prus Wschodnich, częściami przez Osowiec na Grodno.” I chociaż bolszewicy uciekali, to wojsko polskie nie było zdolne podjąć ofensywy. Niezbędne było przegrupowanie oddziałów i zapewnienie dowozu.
„Plan bitwy nad Niemnem w ogólnych zarysach powstał w koncepcji Naczelnego Wodza jeszcze w trakcie bitwy warszawskiej, gdy w związku z rozwinięciem akcji oskrzydlającej z nad Wieprza trzeba było powziąć decyzję co do przegrupowania tych sił, jakie zostały wyklinowane i straciły przed sobą przeciwnika” – podawał w r. 1926 Kutrzeba (pisownia oryginalna).
Wojsko polskie zmuszone było w pierwszej kolejności do walk z wojskiem litewskim – działo się tak po wkroczeniu naszych oddziałów bez walki na tereny Suwalszczyzny „Wojsko polskie, mając rozkaz objęcia obszarów, przyznanych Polsce przez Radę Najwyższą, stało na platformie prawa międzynarodowego. Wojsko litewskie ustępowało bez zbrojnego oporu. Misje koalicyjne konstatowały tylko fakt, że Suwalszczyzna znalazła się bez przelewu krwi w polskich rękach. Stan pokojowy ustał jednak po paru dniach” – relacjonował Kutrzeba.
Litwini zaatakowali 2 września (prędko zajęli Sejny) i walki trwały do 7 października. Strona polska ograniczała się do defensywy, co wynikało z różnicy sił i konieczności skupienia się na froncie rosyjskim. Wojska litewskie i rosyjskie współdziałały też w rejonie Grodna. Spodziewano się litewskiego natarcia na Augustów, popartego z Grodna. Aby uchronić polską 4. brygadę jazdy od odcięcia (odpierała natarcia na północ od Suwałk) zdecydowano się na manewr ujęcia kompanii litewskiej, co pozwoliło ostatecznie rozgraniczyć wojska rosyjskie i litewskie. Sejny odbito jednak dopiero 9 września.
Obie armie polskie – 2 i 4 – przygotowywały się do dalszej walki. Zdołano przywrócić połączenie kolejowe z Warszawy przez Siedlce do Białegostoku. Nękając wroga wypadami, zmuszono go do odejścia nad Niemen i Szczarę. Przeprowadzono uzupełnienie stanu osobowego, amunicji i racji żywnościowych. Armia przygotowała się do dalszych walk.
Polacy gotowi do ofensywy
10 września Naczelny wódz na odprawie z dowódcami 2. i 4. armii omówił w Brześciu nad Bugiem dalsze plany. Jak stwierdził, wojska rosyjskie są zdolne do dalszej walki – potwierdza to fakt, że ilość wojsk nie uległa redukcji, a te, które weszły do Prus, wracały przez Litwę walczyć z Polską. Nie rozwiązano rozgromionych dywizji, zatem są one najprawdopodobniej uzupełniane i staną do walki. Linia frontu była rozciągnięta od Prus Wschodnich do Polesia, a bagnisty i porośnięty lasami teren wymuszał jednostronne oskrzydlenie wroga.
Które wybrać? „Atak prawem skrzydłem miał tę dogodną stronę, że spędzał nieprzyjaciela w kierunku na Wilno, mieszał go w odwrocie z Litwinami, a więc dawał nam <operacyjne> prawo pościgu na Wilno” – zapisał Kutrzeba i uzupełnił te rozważania o wniosek, że warunki terenowe, lasy i niekorzystny bieg Niemna, zmusiły jednak wodza do porzucenia myśli o takim ataku.
Lewe skrzydło było o tyle lepszym wyborem, że stała tam już 2 armia, atak spychał nieprzyjaciela za Niemen, „wciskając go w wąski, suchy korytarz pomiędzy górnym Niemnem a Szczarą, skutkiem czego nieprzyjaciel przestawał być znaczniejszą przeszkodą do zajęcia Wilna”.
Jednocześnie zaplanowano wywołanie wrażenia, że przełamywane jest centrum frontu atakiem na Niemen.
19 września wytyczne, wydane ustnie 10 września, zostały podane w rozkazie.
Przy tym Kutrzeba – za Naczelnym Wodzem – twierdzi, że tak naprawdę tylko początek działań można było zaplanować, kolejne zależały od rozwoju wydarzeń. Generałowie Skierski i Śmigły-Rydz wydali swoim armiom rozkazy, oczekując na rozkazy Piłsudskiego.
Akcja ruszyła 20 września, a na 22 września zaplanowano akcję główną, ostatecznie przesuwając ją o jeden dzień. Rosjanie atakowali 22 i 23 września w kierunku Niemna, zmyleni ruchami wojsk, które miały taki kierunek walk sugerować. Walki w tych dniach były zaciekłe, tylko w okolicach Brzostowicy Murowanej 3 dywizja legionów odparła 14 ataków.
Jeszcze 25 września Piłsudski wydał rozkaz uwzględniający opóźnienie w walkach o Grodno. Grupa skrzydłowa czekała z atakiem zaplanowanym od południa. Rosjanie spodziewali się, że wszystkie polskie siły zaatakują od północy Grodna. Z powodu ciągłych ataków, wojsko polskie broniło się (zastosowano „obronę czynną ruchową”) i czekało z natarciem. Dopiero od 25 września obserwowano wycofywanie się niektórych oddziałów przeciwnika za Niemen – opuściły one również Grodno i Wołkowysk. Zaplanowane natarcia wykonano pomyślnie, zadając wrogowi duże straty i spychając go w kierunku wschodnim i północno-wschodnim. W polskich rękach były Mosty, Pińsk, Drohiczyn, Kossów, Lida (2 armia wzięła tam 12 tys. jeńców, niektóre źródła podawały nawet liczbę 20 tys.), Słonim. Wojska sowieckie zostały zepchnięte miedzy Niemen a Szczarę i uciekały za Niemen w „zupełnem rozprężeniu”.
„Bolszewika goń, goń, goń”
28 września został wydany rozkaz o pościgu zewnętrznymi skrzydłami „bez względu na zmęczenie”.
„Brakło bolszewikom <cudu nad Niemnem>: ciężka masa rusza się wprzód lub wtył, ale nie operuje, tylko tłoczy lub odchodzi. To ciężkie ciało nadstawia boki pod uderzenie elastycznego, zwinnego szermierza, który zwycięża siłą swej woli i szybkością swych młodych sił” – pisze Tadeusz Kutrzeba.
29 września oskrzydlono dwustronnie cztery sowieckie armie, zmuszając je do ucieczki.
„Zdaje się, że szale zwycięstwo w ofensywie niemeńskiej przechyliła na polską stronę bitwa pod Lidą i Skrzybowcami, czyli bój grupy skrzydłowej, prowadzony konsekwentnie w myśl dobrze obmyślonego planu Naczelnego Wodza z zamiarem opanowania linii Lida-Mosty celem ogólnego ataku w kierunku na Baranowicze” – ocenia Kutrzeba i dodaje: „Całą armią natychmiast po zwycięskiej bitwie ruszyć do pościgu jest wielką sztuką. Historja wojen nie daje nam żadnego takiego przykładu. (…) W bitwie pod Lidą rusza 2-a armja do strategicznego pościgu bardzo szybko: do północy dnia 28 września trwały walki, po południu 29 września rozpoczynają pościg flankowy, wyprzedzający (…)”. Pościg skuteczny, trwający 20 dni i zakończony zawieszeniem broni.
Trzeba dodać, że do 13 października niektóre oddziały dziennie posuwały się nawet 49 km.
Operacje w bitwie nad Niemnem trwały do 15 października. Równolegle toczyły się rozmowy pokojowe w Rydze. „Należało przypuszczać, że zawieszenie broni nastąpi na linjach osiągniętych, czyli, że linje, które miecz polski wykreśli, mogą się stać granicami Rzeczypospolitej. Należało więc działać, zmęczenie i niedomaganie wojska – a było ono bardzo zmęczone – podporządkować interesom wyższym, sprawom narodu” – tak sytuację określił Kutrzeba. Jak zauważył, zamiarem Piłsudskiego było odcięcie Wilna od frontu sowieckiego, a „Zarządzenia wojskowe, nie chcąc chybić celu a odwrotnie najbardziej wykorzystując konjunkturę zewnętrzną i stale czynnie ją wspierając, idą tem tempem, którem toczą się rokowania pokojowe” – a te przyspieszyły.
„Właściwa praca operacyjna Naczelnego Wodza dobiegała końca. Puszczone zostały w ruch oddziały, które ostatecznie powaliły wroga na kolana i które krwią swą wyznaczyły Ojczyźnie granice” – spodziewał się Kutrzeba za Naczelnym Wodzem. Zarządził on przygotowania w celu odparcia ewentualnych ataków od Mołodeczna (zdobyto Mołodeczno, Wilejkę, Krzywicze, Dołhinów, Mińsk) i przeciwdziałania łączeniu się bolszewików z Litwinami w kierunku na Wilno (zajęto Święciany).
15 października ogłoszono zawieszenie broni
Piłsudski tak dziękował żołnierzom: „Pokój nie jest jeszcze zawarty w formie skończonej. Żołnierz polski ma go czekać z bronią u nogi, cierpliwie i spokojnie, gotowy w każdej chwili stanąć w obronie owoców swego zwycięstwa, gdyby nieprzyjaciel miał się cofnąć przed ostatecznem jego utrwaleniem. Tej cierpliwości i spokoju wymagam od Was stanowczo.
Żołnierz, który tyle zrobił dla Polski, nie zostanie bez nagrody.
Wdzięczna Ojczyzna nie zapomni o Nim. Zdobyte zostały ogromne obszary, opustoszone i obrócone przez wojnę światową prawie w pustynię.
Zaproponowałem już rządowi, by część zdobytych ziem została własnością tych, co Ją polską zrobili, uznoiwszy Ją polską krwią i trudem niezmiernym. Ziemia ta, strudzona siewem krwawym wojny, czeka na siew pokoju, czeka na tych, co miecz na lemiesz zamienią, a chciałbym, byście w tej pracy przyszłej tyleż zwycięstw pokojowych odnieśli, ileście ich mieli w pracy bojowej.
Żołnierze, zrobiliście Polskę mocną, pewną siebie i swobodną. Możecie być dumni i zadowoleni ze spełnienia swego obowiązku. Kraj, co w dwa lata potrafił wytworzyć takiego żołnierza, jakim Wy jesteście, może spokojnie patrzeć w przyszłość”.
Wszystko przebiegało zgodnie z planem, gdyby nie… bunt generała Żeligowskiego.
Żeligowski zajął Wilno
9 października „zbuntowane” oddziały gen. Żeligowskiego zajęły Wilno – przy niemałej pomocy polskich powstańców z miasta. Piłsudski nie mógł przeprowadzić tego inaczej. Akcja Żeligowskiego oznaczała utworzenie – wbrew dążeniom Anglii i Francji, nie mówiąc o Prusach (Republika Weimarska) i ZSRR – Litwy Środkowej, państwa niezależnego od Polski, ale z zamiarem połączenia w ramach federacji.
Niżej granica była dla nas niekorzystna. Fakt dopuszczenia do rokowań w Rydze przedstawicieli sowieckiej republiki Ukrainy i zgoda na oddanie ziem i ludności Białorusi stawiały Polskę na długie lata w niekorzystnej sytuacji.
Ryga – pokój mało zwycięski
Negocjacje pokojowe w Rydze nie spełniły nadziei Polaków. Państwa Europy Zachodniej nie chciały silnej Polski. Forsowano tzw. linię Courzona, rzekomo etnograficzną.
Ostatecznie 18 marca 1921 roku zakończono wojnę, podpisując traktat. Wyznaczono przebieg granicy na wschodzie zbliżonej do granicy po II rozbiorze (1793 r.). Określono też prawa ludności, losy jeńców i postanowiono o zwrocie Polsce zagrabionych od 1772 roku (I rozbiór) dóbr kultury, dokumentów, archiwów i rejestrów. Co więcej, postanowiono o zrekompensowaniu Polsce strat związanych z rozbiorami: „Z tytułu (…) aktywnego udziału ziem Rzeczpospolitej Polskiej w życiu gospodarczem byłego Imperium Rosyjskiego – Rosja i Ukraina zobowiązują się wypłacić Polsce trzydzieści milionów rubli złotych w złotych monetach albo sztabach nie później niż w ciągu jednego roku od chwili ratyfikacji Traktatu niniejszego”.
Pokój był krytykowany, po jego podpisaniu ówczesny premier stracił stanowisko – ale to już osobny temat. Z wykonaniem ustaleń było jeszcze gorzej (odszkodowania nie wypłacono, nie wszystkie zagrabione dobra zwrócono)…