Scroll Top
Katyń pomnik Warszawa

Wciąż jedyny Pomnik Katyński w Warszawie
Fot. MP

Wciąż jedyny Pomnik Katyński w Warszawie
Fot. MP

Rozstrzelanym w Katyniu

Czterdzieści lat minęło jak tamte serie

Przeszły smugami przez twarz i sumienie narodu

Odcinały mu ręce

Popieliły skrzydła

Czterdzieści lat łupanego kamienia

Nauki milczenia aż język na krótkiej pętlicy

Skołowaciał na wietrze

Stał się mumią w żywicy

Gorzkim wisielcem w trumiennej twarzy

 

Naród nauczył się milczeć

Ale wie dzisiaj to samo co wczoraj

Jak zawsze

Pokrowcami zakrywa lustra

W czarny dzień dziejów ojczyzny

 

Żałuje że nie może popielić słowem i wzrokiem

Że tylko pocisk obali

Tyranię obcej przyjaźni

 

Osiem dziesięć dwanaście tysięcy grobów

Tyle razy słońce spadało w las

Ziemia w ziemię

Tyle razy kropla nieba gasła w oczach

 

Sześć kilometrów trupów ramię w ramię

Liczba przerosła rozum

 

Czterdzieści lat minęło jak tamte serie

Przeszły smugami przez twarz i sumienie narodu

Czterdzieści lat niesie naród w pamięci

Zbiorowe groby swoich żołnierzy

 

Milczenie to wilcza twarz zbrodni

Kto zna

I nakazuje milczenie

Podlega pod paragraf kodeksu

 

Jak długo

Jak długo można

Jak długo można przemilczać

Atlasy zbrodni bez południków

 

Milczenie – zbrodnia

Ukryta – głośniejsza

Czterdzieści lat szeptu

 

Prawa ręka zabita

Lewa ręka zabita

Przestrzelone ostatnie słowo

 

Kolczasty drut plącze nogi w kostkach

Upaść we własny cień

Bez szeptu

Pod lasem własnego bólu

 

Komenderują w ciemność

Pogrążają w skłamany obraz

Zagrzebują w ostatniej rozpaczy

 

Wiem kiedy i gdzie grób otwarty

Brązowe i czarne drzewa

Kołują niebem

Chwieją echem wystrzałów

 

Słońce w kałuży

Na krańcach wyobrażalnego świata

Gdzie las w popiele umiera

 

Pustymi krokami przemierzam czas

Bez szeptu

Kładę mosty słoneczne od piachu do piachu

Przez groby gaszonego wapna

 

Są groby strzałów w twarz

Z opaską na oczach

Są groby jednego wystrzału

Są groby zakopanej wiosny

 

Każda gwiazda jest grobem nieba

Każdy grób jest gwiazdą na ziemi

Żaden czas

Żaden pług

Żaden wiatr nie wyrówna gwiazdy

Nie straci jej imienia

Na niebie i ziemi

 

Zabijanie – nienawiść to czy praca

Wirujący obłęd czy porządek rzeczy

 

Oby każdemu

Oszczędzona była ta próba

Człowieczej pramitologii

 

Nawiedzam pamięcią

Otwieram piasek

Na głębokość milczenia po tamtych i sobie

 

Nasłuchuję tyranii

I geologii

W każdej skorupce rozbitego naczynia

Tyrania i geologia

Idą tym samym

Krokiem śmierci

Skorup i kości

 

Każdy grób bez drewna i znaku

Leży pod Krzyżem Południa

Pod krzyżem gwiazd

 

Gwiazda bez wody pije z liścia rosę

Każdej nocy zagląda do każdego grobu

I żaden zabity

Nie jest zagubiony

W przepaściach piasku i polarnej nocy

Żaden wiatr nie wyrówna gwiazdy

 

(Wiersz pozostawiony w rękopisie, bez daty, podpisany Artur Werbel. Józef Gielo zmarł 5 marca 1981 roku)

Posty powiązane

error: Content is protected !!