Scroll Top
euro pajęczyna

„Udostępnianie do wiadomości publicznej informacji, o których mowa w pytaniach nie służy dobru prowadzonego śledztwa.”
Fot. Gerd Altmann z Pixabay

„Udostępnianie do wiadomości publicznej informacji, o których mowa w pytaniach nie służy dobru prowadzonego śledztwa.”
Fot. Gerd Altmann z Pixabay

Import zafałszowanych produktów z Ukrainy ukarany?

Właśnie w ten sposób ponad dwa tygodnie temu podczas wspólnej konferencji prasowej MRiRW i IJHARS informowano o nałożeniu na importera z Ukrainy kary w wysokości ponad 1,5 mln zł.

Ów importer, jak podano, „wprowadził na polski rynek z Ukrainy, jako produkty konsumpcyjne, tzw. rzepak techniczny i pszenicę paszową”. Sprowadził i sprzedał innym. „Główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych Przemysław Rzodkiewicz poinformował, że nie jest znany przypadek pogorszenia stanu zdrowia konsumenta w wyniku spożycia tych produktów. Zaś podmioty, które zakupiły zafałszowany towar, zostały o tym przez IJHARS poinformowane” – podano też. Wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski podał przy tym, że „obecnie wszystkie służby kontrolujące żywność wpływającą do Polski z Ukrainy, w tym IJHARS, są postawione w stan najwyższej gotowości. Gdy zaś dochodzi do fałszerstw – służby te prowadzą stosowne postępowanie, informują organy ścigania oraz nakładają kary”. Nie dodał nic o wynikach tej „najwyższej gotowości”, ale radosne wiadomości miał też IJHARS: „Główny inspektor Przemysław Rzodkiewicz poinformował, że w 2023 r. IJHARS przeprowadziła 82 tys. kontroli, a odsetek towarów z Ukrainy niespełniających kontrolowanych przez Inspekcję kryteriów jakościowych wynosi około 1,4 proc. Główny inspektor zaznaczył, że liczba ta nie obejmuje kontroli weterynaryjnych i sanitarnych, prowadzonych przez inne inspekcje.”

Cała informacja MRiRW podana po tej konferencji:

Importer zafałszowanych produktów z Ukrainy z karą ponad 1,5 mln zł

Informacja – chociaż nad wyraz radosna – wywołała jednak kilka pytań.

Jak rozumieć stwierdzenie, że “podmioty, które zakupiły zafałszowany towar, zostały o tym przez IJHARS poinformowane.” Czy zbadano, jaki był dalszy obrót tymi produktami? Czy zostały wycofane z obrotu i na jakim etapie? Na jakim etapie i kiedy IJHARS wykryła fałszerstwo? Ile ów ukarany importer na nim zarobił?

Podano też: “nie jest znany przypadek pogorszenia stanu zdrowia konsumenta w wyniku spożycia tych produktów.” Jakie skutki dla zdrowia konsumentów – i kiedy – mogły wystąpić?

Mało klarowna jest też informacja o kontrolach: “w 2023 r. IJHARS przeprowadziła 82 tys. kontroli”. Ile z nich dotyczyło produktów z Ukrainy? Ile zawiadomień do prokuratury w związku z tymi produktami IJHARS złożyła w prokuraturze?

Wydawało się, że MRiRW wespół z IJHARS chętnie odpowiedzą na te pytania – bo zapewne tylko niechcący same nie dopowiedziały swojego radosnego przekazu.

Ale odpowiedź nie nadeszła – nawet po dwóch tygodniach. MRiRW milczy. Wczoraj dopiero po ponagleniu odpowiedziała IJHARS.

Odpowiedziała – ale nie dopowiedziała.

„Na wstępie należy podkreślić, że decyzja nakładająca na importera karę w wysokości ponad 1,5 mln zł nie jest na ten moment prawomocna. Udostępnianie do wiadomości publicznej informacji, o których mowa w pytaniach nie służy dobru prowadzonego śledztwa.

Postępowanie wyjaśniające w sprawie nadal trwa.

Warto jednak podkreślić, że kontrola WIJHARS była skupiona na potwierdzeniu faktu zbyci rzepaku technicznego pochodzenia ukraińskiego. Wobec braku pełnej dokumentacji WIJHARS nie był w stanie wykazać, w jakiej wysokości powstała szkoda majątkowa w podmiotach kupujących towar. Wiadomym jest natomiast, że wartość zakwestionowanego rzepaku (3882,345 t) i pszenicy (7670,000 t) to ponad 22 mln zł.

W tym miejscu należy nadmienić, że gdyby nie wszczęte przez WIJHARS postępowanie kontrolne prowadzone od połowy lutego do połowy listopada 2023 r. oraz zabezpieczenie w toku kontroli dokumentacji związanej z prowadzoną przez podmiot działalnością w zakresie dokonywanych transakcji zakupu i sprzedaży pszenicy i rzepaku, to nie zostałyby ujawnione nieprawidłowości. Na podstawie przedstawionych do kontroli dokumentów oraz bez współpracy z organami ścigania i innymi jednostkami kontrolującymi nie byłoby to możliwe” – to już prawie wszystko, co udało się wyjaśnić Tomaszowi Białasowi, dyrektorowi Biura Strategii i Kontroli Wewnętrznej w Głównym Inspektoracie Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Dodał jeszcze, że pytanie o skutki dla zdrowia konsumentów „nie dotyczy zakresu działalności IJHARS”, a kontrole IJHARS prawie w jednej czwartej dotyczyły importu z Ukrainy: „W 2023 r. Inspekcja JHARS przeprowadziła kontrolę 19 632 partii artykułów rolno – spożywczych importowanych z Ukrainy. W 2023 roku Inspekcja przekazała do organów ścigania 5 zawiadomień dotyczących zbóż importowanych z Ukrainy.”

A więc cała radość okazuje się przedwczesna. Kara nieprawomocna, informacje „nie służą dobru”, kontrole niewielkie, efekt – też. W sumie nic nowego – informacje o wszczętych śledztwach podawano już wcześniej:

Kto importował zboże z Ukrainy i zarobił – jak na zbożu?

Po co więc zorganizowano tę konferencję prasową? Czyżby chodziło o przykrycie braku działań – a nawet wręcz zrobienia kroku w tył?

To jak to z tymi listami importerów zboża z Ukrainy było, jest i będzie?

 

Posty powiązane

error: Content is protected !!