Scroll Top
ciągnik


Jedyny ciągnik nadjeżdża na demonstrację…
Fot. MP


Jedyny ciągnik nadjeżdża na demonstrację…
Fot. MP

Marsz pod biało-czerwoną flagą i przy dźwiękach wuwuzeli

Żadnych wykrzyczanych haseł, gorących przemówień czy patriotycznych pieśni. Przy dźwiękach wuwuzeli rolnicy przeszli spod Pałacu Kultury i Nauki pod Sejm i KPRM.

Tak jakoś inaczej niż to drzewiej bywało… Choć tłumy niemałe…

– Wuzela jest głośniejsza niż krzyk – informuje mnie jeden z użytkowników tego sprzętu. A że stracona okazja, żeby swoje przekazać, chociażby warszawiakom czy licznie relacjonującym przemarsz dziennikarzom? Przecież i tak wszystko wiadomo.

Wiadomo też, że nie bardzo jest z kim rozmawiać – dziś pechowo Sejm bez posłów, a KPRM bez premiera. Minister rolnictwa też w Brukseli. Więc rozmowy też na pół gwizdka, choć z wuwuzelą…

Zresztą ci najbardziej zagniewani też są gdzie indziej – wszak trwają blokady na drogach i na granicach.

A tu tylko jeden ciągnik na przedzie jedzie. Przyjechał od strony MRiRW. A może nocował w izbach rolniczych? Na “marsz pod Flagą Białą-Czerwoną” zaproszenie skierował do rolników prezes KRIR Wiktor Szmulewicz. Ciągnik jest „przebrany” za czołg. Wysuwa się na początek. Za nim idzie cały pochód. Rolnicy – z różnych organizacji: jest Oszukana Wieś, plantatorzy buraka, izby rolnicze, OPZZ, Solidarność – ta rolnicza i robotnicza, są przedstawiciele kopalni, Solidarność 80 i Konfederacja.

Delegacja protestujących weszła do marszałka Szymona Hołowni. Nie na rozmowy, ale żeby zanieść petycję.

– Liczymy, że pana rząd przedstawi twarde warunki Unii Europejskiej. Chcemy, żeby nasze postulaty zostały jak najszybciej spełnione. Liczymy na pana – miał powiedzieć marszałkowi przedstawiciel protestujących Sławomir Izdebski z OPZZRiOR.

I już wydawało się, że nic ciekawego się nie zdarzy, jak jedna z uczestniczek marszu zabrała głos i wyjawiła zebranym, że delegaci są „poukładani z politykami”.

Zaintonowano hymn. Lepiej późno, niż wcale…

Wygwizdano przekazaną przez powracającą delegację zapowiedź pracy Sejmu w zespołach roboczych.

Do Kancelarii Premiera idzie ta sama delegacja, która przyjęła na siebie ciężar rozmów z marszałkiem Hołownią. Przyjmuje ich Jan Grabiec, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Protestujący są zdziwieni, że premiera nie ma w budynku – a wiadomo, że wyjechał już dwa dni temu i testuje Grupę Wyszehradzką. Może nowa rządząca koalicja zyska sprzymierzeńców w obronie unijnego rynku? Wszak kraje GW mają te same problemy co Polska, a nowa rządząca koalicja ma samych przyjaciół w Europie…

Tymczasem z rozmów w KPRM niezadowoleni są i protestujący, i ich delegaci. Szczepan Wójcik bierze na klatę niezadowolenie demonstrantów.

– Nie schodzimy z barykad – zapowiada. – Czekamy, co nam rząd zaproponuje do 7 marca – ogłasza.

Ale ze strony słuchaczy słychać niezadowolenie i nawet tzw. brzydkie wyrazy…

Mogło być skuteczniej?

– Obudź się, Warszawo – apelował jeden z demonstrantów do osób stojących na chodniku, jeszcze na początku zgromadzenia przy Rondzie Dmowskiego.

Ale jak zgromadzenie już przeszło, na rondzie zostały tylko stałe plakaty reklamowe – jeden zachęca do budzenia wiosny w sobie, a drugi zapewnia, że zna sposób na zdrową i smaczną dietę (nie wiadomo, kto ją wyprodukował i sprzedaje, reklamuje się dopiero katering – czyli ten, kto co najwyżej przyrządza i rozwozi, no i oczywiście nieźle na tym zarabia – w odróżnieniu od rolników). Wszystko jest jak było. Nawet warszawski zielony ład – ten wprowadzany przez prezydenta stolicy – zbytnio nie ucierpiał. Ot, taka to była wyważona demonstracja… Dużo wuwuzeli, trochę dymów… Na miarę naszych możliwości… „My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo”…

Następny pochód podobno 6 marca. A od czwartku 29 lutego rozmowy w MRiRW. Czy pójdzie na nie ta sama delegacja?…

 

Fot. MP

Posty powiązane

error: Content is protected !!