Scroll Top
Protest w Żyrzynie, fot. Organizatorzy protestu

Protest w Żyrzynie, fot. Organizatorzy protestu

Protest w Żyrzynie, fot. Organizatorzy protestu This is heading This is heading

Protestują rolnicy i… myśliwi

Protesty rolników wiele osób interesują od strony mapy – bo przecież trzeba wiedzieć, którędy dziś nie jechać…

Mapa protestów jest prowadzona na bieżąco przez Solidarność RI – podaje Polskie Radio w audycji dla kierowców. To ze strony tego związku (trzeba podkreślić – od bardzo dawno już nie aktualizowanej) można wejść na mapę, która zawiera lokalizacje zgłoszonych zgromadzeń. Zgłoszonych – i tu kolejna ciekawostka – do Instytutu Gospodarki Rolnej, który okazuje się być prowadzącym mapę.

Po godz. 11 mapa ta zawiera 213 miejsc, w których podjęto protest. Blisko jedną czwartą z nich oznaczono jako „protest rolników i myśliwych”.

Co połączyło te środowiska? Zielony Ład i Ukraina to nie wszystko?

– Jestem pszczelarzem, rolnikiem i myśliwym – mówi Tomasz Hubert Marcinkowski, prezes Wojskowego Koła łowieckiego 155 w Stawach koło Dęblina, protestujący dziś w okolicy Żyrzyn-Moszczanka. – Sprawy, które dotyczą rolnictwa i łowiectwa są ściśle powiązane. Protestujemy głównie przeciw zielonej polityce, która ma ograniczyć produkcję rolną, ale również gospodarkę łowiecką. Jako PZŁ jesteśmy pod nadzorem Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Mają być zmiany prawne, propozycje ministra Dorożały wprowadzają rozporządzeniem ograniczenia związane z odstrzałem ptactwa łowieckiego, co do czego większych zastrzeżeń nie ma. Szykują nam jednak większe ograniczenia z tytułu wykonywania gospodarki łowieckiej. A to już wiąże się z rolnictwem. Prowadząc gospodarkę łowiecką mamy za zadanie zachować bioróżnorodność w środowisku naturalnym w zależności od pojemności łowiska. To się opiera na obserwacji i liczeniu, ile zwierzyny może egzystować na danym obszarze, ale wiadomo też, że ta zwierzyna robi szkody w uprawach rolnych. Jako myśliwi jesteśmy odpowiedzialni za wypłatę odszkodowań. Zarabiamy na nie, prowadząc gospodarkę łowiecką – w wyniku odsprzedaży pozyskanych tusz zwierzyny łownej otrzymujemy wynagrodzenia. Wiadomo, że szkody są i będą – dążymy do tego, aby były to  tzw. szkody znośne. Podstawową sprawą jest odejście od narzucania motywowanych ideologicznie ograniczeń. Minister Dorożała, który nadzoruje PZŁ, stara się nam narzucić filozofię organizacji, którym chętnie nadstawia ucha, czyli Niech Żyją.  Będą ograniczenia w stosowaniu noktowizji, która ułatwia nam zadania związane z prowadzonym odstrzałem, głównie dzików. Naszym postulatem jest przekazanie łowiectwa pod Ministerstwo Rolnictwa – dla pełnego uznania naszych powiązań ze środowiskiem rolniczym, z którym współpracujemy na co dzień. Łatwiej byłoby nam rozwiązywać problemy związane z odszkodowaniami.

Lista gatunków łownych to kolejna ważna rzecz.

– Pewne gatunki trzeba chronić, ale jak zauważamy, że stanowią problem w gospodarce – chociażby łoś – trzeba je wprowadzić na listę. Szkody występują i w uprawach rolnych, i w leśnych. Wiceminister Dorożała przysłuchuje się organizacji Niech Żyją, a dla tej organizacji wszystko powinno żyć, natomiast kosztem gospodarki i rolnika. To też się wiąże z dzisiejszym protestem.

Taką dyskusyjną sprawą jest też wprowadzony kilka lat temu zakaz udziału dzieci w polowaniach.

– Mam dwóch synów, którzy są myśliwymi, i dwóch wnuków, których w tematy łowieckie niestety nie mogę angażować, ze stratą dla nich – podkreśla Tomasz Hubert Marcinkowski.

A czy protest jest motywowany politycznie?

– Nasz protest został zorganizowany przez grupę rolników, sąsiadów, z którymi jako rolnicy i myśliwi na co dzień współpracujemy –  tłumaczy. – nie narzucił nam go też PZŁ, który prowadzi rozmowy w sposób taki bardziej dyplomatyczny. Czując potrzebę pokazania problemu dołączyliśmy do rolników, jesteśmy rolnikami i mieszkańcami tego samego terenu.

Czytaj też:

Myśliwi niechętni planowanym zmianom w prawie łowieckim. A rolnicy?

Posty powiązane

error: Content is protected !!