Scroll Top
woman-8466678_1280

Fot. Mohamed Hassan z Pixabay

Fot. Mohamed Hassan z Pixabay

Nowe stare

Przyszło nowe. Szło z trudem, może dlatego, że jest już całkiem… stare, a w każdym razie dobrze znane. I nawet nie po liftingu, co najwyżej z nowymi dodatkami. Nie bardzo już nawet nowe udaje… I niewiele obiecuje… Bo żadnego prześcieradła, nawet tego z gumką, nie da się przecież bez końca naciągać…

Z wątpliwościami witamy nowy rząd. Rwał się do władzy, skarżąc się na opóźnienie w jej przekazaniu, ale gdy w końcu ją otrzymał, wcale nie spieszy się do jej pełnienia. Zupełnie tak, jakby przejęcie TVP stanowiło już pełnię – tak potrzeb, jak i możliwości.

Znając ich, wiemy, czego się spodziewać, chociaż sami mówią niewiele o planach – jakie mają przecież dla nas – na najbliższy czas.

„Gdyby tam byli Siekierski i Kołodziejczak”

Premier Donald Tusk w expose (a tylko w tych dwóch fragmentach swojego programowego wystąpienia mówił o rolnictwie) 12 grudnia:

„Chcę powiedzieć, że zadaniem Polski, zadaniem nowego rządu, ale też zadaniem nas wszystkich jest głośno, stanowczo domagać się od całej wspólnoty Zachodu pełnej determinacji w pomocy Ukrainie w tej wojnie.

Będę to robił od pierwszego dnia. Chcę też powiedzieć, że pełne zaangażowanie Polski na rzecz Ukrainy w tym okrutnym konflikcie z agresorem rosyjskim nie może oznaczać braku serdecznej, życzliwej asertywności wtedy, kiedy chodzi o polskie interesy, o interesy polskich przedsiębiorców, kierowców, rolników polskiego państwa. To naprawdę nie jest takie trudne pomagać naszemu sojusznikowi, bratu, zaprzyjaźnionej z nami dzisiaj i toczącej śmiertelny bój Ukrainie. Nie jest tak trudno umieć widzieć te dwie sprawy w sposób precyzyjny.

(…)

Pan Czesław Siekierski – nie muszę nikomu przedstawiać – przyszły minister rolnictwa. Mogę powiedzieć, że w jakimś sensie jest kwintesencją polskiego ruchu ludowego, to człowiek doświadczony, a ciągle pełen energii. Jestem przekonany, że naprawdę polskie rolnictwo będzie miało w osobie pana ministra kogoś bardzo kompetentnego. Do pomocy, panie ministrze, będzie pan miał w swoim ministerstwie Michała Kołodziejczaka. To będzie… Dziękuję za słowa uznania ze strony koleżanek i kolegów z PiS-u. Już państwo chyba widzicie oczami wyobraźni tę nadzwyczajną synergię.

To jest naprawdę bardzo obiecujący duet. Z całą pewnością polscy rolnicy, mieszkanki i mieszkańcy polskiej wsi, ale przede wszystkim rolniczki i rolnicy zobaczą, co to naprawdę znaczy twarda, kompetentna, zdecydowana walka o ich interesy. I nie ma w tym przypadku. Pan poseł Kołodziejczak był pierwszym, który podniósł krzyk, kiedy przez waszą nieudolność polscy rolnicy zamarli ze strachu, kiedy zaczęła się wlewać ta niekontrolowana fala produktów z Ukrainy. Nie ma sensu obwiniać za to Ukraińców, bo to wy odpowiadacie za to. Gdyby tam byli Siekierski i Kołodziejczak, nie byłoby tych dziwnych, naprawdę czasami bardzo podejrzanych sytuacji na naszej granicy. Te złote żniwa dla niektórych, którzy pod waszym protektoratem dorobili się na tym, właśnie się kończą.”

Gdy tam byli Siekierski i Kołodziejczak

Siekierski z Kołodziejczakiem „byli” od 13 grudnia.

Przebrani w kamizelki z napisem „Zjednoczona wieś” dopiero 23 grudnia, w przeddzień świąt, udali się  do rolników protestujących na granicy z Ukrainą. Powiedzieli im dokładnie to samo, co mówili poprzednicy – że zrobią wszystko, tj. spełnią wszystkie trzy postulaty protestujących: dopłacą do kukurydzy, zwolnienia rolników z podwyżek podatku rolnego i do zwiększenia kredytów.

Pewnie wszystkie złote rybki spełniają po trzy życzenia.

„Odnosząc się do postulatu dotyczącego  obniżenia podatku rolnego minister Siekierski podkreślił, że są już przygotowywane procedury ustawowe, które dadzą szansę, aby samorządy, wójtowie mogli zwalniać rolników z podwyżki podatku rolnego w przyszłym roku, a w roku następnym zostaną im zwrócone należne pieniądze. Minister zauważył, że chodzi tu o kwotę ok. 350 mln zł.

– Rozmawialiśmy o realizacji postulatów z ministrem finansów, w obecności premiera Donalda Tuska, i jest akceptacja, jeśli chodzi o dopłaty do kukurydzy. W tej sprawie został już skierowany do KE wniosek o akceptację – informował szef resortu rolnictwa i dodał, że na dopłaty do kukurydzy są zarezerwowane pieniądze.

Sekretarz stanu Michał Kołodziejczak powiedział, że jest to kwota 1,15 mld zł.

Rozmowy z rolnikami dotyczyły również dopłat do kredytów płynnościowych. Minister Siekierski poinformował, że środki przewidziane na ten cel w ustawie budżetowej pozwolą na realizację akcji kredytowej w wysokości 2,5 mld zł.

– Jeśli będzie potrzeba zwiększenia tej kwoty, to jesteśmy otwarci na ten temat – zapewnił szef resortu rolnictwa” – biuro prasowe ministerstwa tak poniosło w świat radosną wiadomość o zawieszeniu protestu rolników na granicy do 3 stycznia.

Co dalej? Nie wiadomo. A byłoby to ciekawe, bo przecież pewne jest, że kredyty trzeba spłacać. Z czego? Nikt nie mówi.

„Zjednoczona” i zrozpaczona wieś

Jakąś (bo przecież nie: pewną) odpowiedź na to pytanie dał minister Siekierski w wywiadzie udzielonym w tych samych dniach PAP (już działającej pod władzą nowego prezesa, więc pewnie zastępującą wszelkie potrzeby informacyjne – sam minister dotąd nie zorganizował konferencji prasowej, chociażby po to, aby poinformować o swoich najbliższych planach). Otóż PAP minister wyjawił, że będzie rozmawiał w UE – ale ma wątpliwości. Bo, jak potwierdził koncepcję znaną już z wypowiedzi poprzedniej ekipy, w UE nie ma z kim rozmawiać. Wojciechowski nic nie może (bo tu przecież chodzi o handel albo o środowisko – i wszystko nam narzucono), a tak w ogóle, to UE czeka już na zmianę warty. A to potrwa. Więc może coś da się ustalić dopiero wtedy, jak Polska obejmie unijną prezydencję (czyli za rok). W Polsce jest też niełatwo – ale udało się to, co… było ustalone za poprzedników: „Budżet jest napięty, rozmowy były trudne, ale utrzymaliśmy poziom wsparcia. Jest wiele niewiadomych np. jaka będzie skala potencjalnych zagrożeń – skala importu czy warunki pogodowe. Musimy jednak utrzymać takie wsparcie, które zagwarantuje opłacalność produkcji rolnej” – zapewniał i zażegnywał się minister.

Powtórzył to 29 grudnia w sejmowej Komisji Rolnictwa.

Więcej:

Idzie dobry rok dla rolnictwa?

Poza tym przez pierwsze dwa tygodnie rządzenia nie udało się rozwiązać nic, co – wydawało się – doprowadziło do zmiany władzy. Nie potwierdzono chociażby opublikowanych list importerów zboża (nie wspominając nawet o samodzielnym opublikowaniu ich). Nie wyjaśniono mechanizmów, które pozwoliły na ten proceder. Nie zapewniono, że nie powtórzy się z innymi artykułami (cukru zaimportowano niewiele – tak Siekierski uspokoił rolników protestujących na granicy). Nie pokazano sposobu na zatrzymanie spadku cen skupu i poprawę opłacalności produkcji rolnej. Nie wyjaśniono sytuacji wokół stawek ekoschematów – wciąż nie podano wysokości stawek i nie wypłacono zaliczek na te płatności, a od grudnia powinny być wypłacane już w całości należne rolnikom dopłaty.

Nie rozwiązano żadnych bieżących problemów i nie pokazano nic na przyszłość.

Ba, wciąż nie wiadomo nie tylko, co zrobi nowe MRiRW i minister, ale nawet, czym zajmą się poszczególni wiceministrowie.

Tak więc nie tylko nie ma celu, ale i droga wciąż niejasna. Ale rząd mamy nowy – choć jakby stary, a w każdym razie dobrze znany… Problemy – niestety – też… A i podejście do nich jakieś znajome… Zupełnie, jakby zmiana tylko pozorna…

Złota rybka zawsze ta sama… i życzenia też…

Nie od dziś wiadomo, że lepsze jest wrogiem dobrego…

Wszystkiego dobrego!

 

złota rybka
Fot. OpenClipart-Vectors z Pixabay

Posty powiązane

error: Content is protected !!