Scroll Top
wątpliwości strzałki kierunek droga góra

Czy będzie wynik śledztwa w sprawie Bielmleku i Eskimosa?
Fot. Gerd Altmann z Pixabay

Czy będzie wynik śledztwa w sprawie Bielmleku i Eskimosa?
Fot. Gerd Altmann z Pixabay

Potrzebna jest obrona pozycji PiS na wsi?

Rolnictwo zasługuje na poważne, a nie tylko instrumentalne traktowanie.

W rolnictwie wiele się dzieje. Przed wyborami w ogóle wiele się dzieje. Także wiele tego, co stanowi podsumowanie i efekt tego, co działo się wcześniej.

Jedni – jak poseł Dorota Niedziela – zastanawiali się niedawno, czy PiS zdąży umorzyć śledztwa dotyczące Eskimosa i Bielmleku.

Więcej: Państwowe pieniądze do partyjnej dyspozycji? 

Jeszcze inni zapowiadali wotum nieufności przeciwko Kowalczykowi – ot, pewnie po to tylko, żeby miał okazję przypomnieć o swoich sukcesach.

Więcej: Kowalczyk liczy na docenienie jego sukcesów

Jeszcze inni ubolewali, że Kowalczyk musi odejść, a Ardanowski – niestety – jest jedyną nadzieją PiS, na którą to oni nie wyrażają zgody – choć tak naprawdę wyrazić zgodę chcą, a ubolewają tylko nad tym, że nikt ich o zdanie nie pyta, a oni przecież mogą zablokować coś, albo nawet i opony spalić. (Tu nie mam co podlinkować, gdyż tym sugestiom nie uległam – bo komentować nie było co, a bezkrytycznie byle czego nie ma sensu powtarzać).

Tymczasem wszystkich pogodził niespodziewany przeciek z prokuratury – otóż okazuje się, że śledztwo w sprawie Bielmleku i Eskimosa wkroczyło w fazę in personam – i chociaż nie podano, które persony mają kłopot, to była okazja do przypomnienia tych spółdzielczo-spółkowych historii, mających w tle ówczesnego ministra rolnictwa J.K. Ardanowskiego.

W ten oto sposób prokuratura stanęła w roli leśniczego ze znanej historii walki o leśniczówkę (kawał z brodą, ale przypomnę: leśniczówka wielokrotnie przechodziła z rąk napastników do obrońców, wreszcie przyszedł leśniczy i wygonił ze swojej własności i jednych, i drugich).

Prokuratura przypomniała o swoim istnieniu w szczególnym momencie. Czy będzie na tyle silna, aby zawalczyć o swoje?

Jak przekonać PiS, że rolnicy się od niego odwrócili?

Trzeba byłoby zacząć od przekonania, że kiedykolwiek na wyniku wyborczym PiS zaważyli rolnicy. Jednak ten etap musi być pominięty, bo to niewykonalne – nikt nie dysponuje danymi pozwalającymi zbadać, jak głosowała jakakolwiek grupa zawodowa. Mimo to nie brak „analityków” twierdzących, że sukces wyborczy PiS dali rolnicy i oto teraz go odbiorą. Zapominają, że gdyby nawet wszyscy rolnicy (rozumiani jako odbiorcy dopłat UE) zagłosowali na PiS, byłoby to – tylko – 1,2 mln głosów. To wyborów nie pozwala wygrać. Ba, gdyby nawet wszyscy rolnicy i ich małżonkowie oddali swoje głosy na PiS, i tak byłoby to zbyt mało. Co innego elektorat wiejski – odwołanie się do niego to odwołanie się do połowy wyborców. Utrata tego elektoratu PiS jednak nie grozi. Po co więc teraz takie wciskanie tego właśnie kitu? Ano po to, że jest ktoś, kto – rzekomo – ma poparcie rolników. Wszak raz już ich obronił przed „piątką dla zwierząt”, rolnicy kochają go i do wyborów staną jak jeden mąż, tylko po to, aby tę personę poprzeć. Inaczej PiS czeka zguba niechybna. Bo rolnicy się od PiS odwrócili, a jeśli nawet jeszcze nie – to się odwrócą. Proste? Jak budowa cepa. Tyle że to narzędzie już dawno wyszło z użytku.

IPSOS o wyborach samorządowych w 2014 roku

To były szczególne wybory – długo obliczano ich wyniki, wyjątkowo dużo głosów było nieważnych, wówczas też był ogłoszony zdecydowany zwycięzca wśród rolników, tyle że był to PSL: „rolnicy w większości opowiedzieli się za PSL-em” – ogłaszali niektórzy, rzekomo powtarzając za IPSOS. IPSOS zbadał wtedy wyniki exit poll dla TVP, TVN24 i Polsat News, a badanie to dotyczyło głosowania w wyborach do sejmików województw, a nie do rad powiatu czy gmin. Z danych IPSOS wynikało, że w wyborach do sejmików województw na PSL oddano 42,3 proc. głosów, z czego od rolników pochodziło 18,6 proc., nieco więcej głosów na PSL oddali bezrobotni (18,7 proc.), a podobnie licznie  reprezentowani byli pracownicy administracji i usług (18 proc. elektoratu PSL). Na PiS wówczas oddało swój głos (cały czas mowa o sejmikach województw!) według IPSOS 30,8 proc. rolników.

Z danych sondażowych IPSOS dotyczących wyborów do sejmików województw wynikało też, że wieś głosowała na:

– PiS 35,2 proc.

– PSL 25,3 proc.

Głosowanie wsi i rolników to zatem wcale nie to samo.

Przypominam tę historię, bo jest modelowa i pouczająca, zarówno po wyborach, jak i przed nimi. Warto o niej pamiętać. No i wkrótce potem doszło do zasadniczej zmiany wyborczej w głosowaniu parlamentarnym – i żadne egzorcyzmy odprawiane wówczas nad urnami samorządowymi nie pomogły.

Nikt nigdy nie potwierdził sposobu głosowania rolników w jakichkolwiek wyborach. Z wyników wyborczych można otrzymać informacje tylko dotyczące miejsca głosowania – ale nie zawodu osoby głosującej. Nikt nigdy nie zrobił natomiast badań pozwalających snuć domysły na temat zawodu osób oddających głos na poszczególne listy. Skąd więc teraz opinie o rzekomej utracie przez PiS elektoratu rolnego? Z potrzeby zaangażowania obrońcy. Bo przecież trwa walka o leśniczówkę, a walczących stron jest wiele.

Mamy więc leśniczówkę – ale i leśniczego

Na ile okaże się silny? Czy obroni swój stan posiadania? Moment, w którym wszedł do gry, nie zapowiada sukcesu: tak naprawdę prokuratura nie ma nic nowego czy zaskakującego do powiedzenia. Jest raczej tak, jakby została na scenę wypchnięta, i to wbrew sobie i za wcześnie. Nie podano nic konkretnego – poza tym, że śledztwo jest już in personam właśnie, a nie wciąż in rem. Z tego wynika tylko tyle, że coś jest na rzeczy, skoro osoby mają zarzuty. Niestety nie wynika, że wyniknie więcej – zwłaszcza, że śledztwo trwa już kilka lat i wystarczająco długo, aby je zakończyć. Czy nie jest więc traktowane tylko instrumentalnie? To niestety niewykluczone.

Na wygraniu sytuacji związanej z Eskimosem i Bielmlekiem zależy nie tylko koalicji czy opozycji. Sytuacja ta jest teraz wyraźnie używana do rozgrywek wewnątrz PiS. Efekt może być paradoksalnie groźny dla… leśniczówki: jest narzędziem, a nie celem. A przecież zasługuje na więcej. Dobrze, żeby walczące strony zdały sobie z tego sprawę, zanim nie będzie czym i o co walczyć.

Rolnictwo to jeszcze nie cała wieś. I nawet jeśli rolnicy nie mają na kogo głosować, to wieś raczej nie ma wyboru – zarówno Tuska, jak i jego koalicjanta PSL jeszcze zbyt dobrze pamięta.

A tu tertium non datur. Ardanowski lubi łacinę, ale tego najwyraźniej nie wie. Dlatego właśnie wysłano leśniczego, aby mu uświadomił jego miejsce w szeregu PiS, a może nawet jego brak.

A rolnictwo ma inne problemy i potrzeby.

 

Posty powiązane

error: Content is protected !!