Robert Telus podczas konwencji PiS w Łysych koło Ostrołęki
Fot. gov.pl
Robert Telus podczas konwencji PiS w Łysych koło Ostrołęki
Fot. gov.pl
Robert Telus na straży polskości. Zboża, w szczególności
Mamy problem z ukraińskim zbożem, ale skupimy i wyeksportujemy z dopłatą z polskiego budżetu tylko to polskie. Jak to sprawdzimy i kto na tym zarobi, a kto straci? Nieważne.
– Będzie pewien mechanizm – tak Robert Telus zapowiedział w rozmowie z Danutą Holecką dopłaty do skupu zboża i „kombinowanie pewnych rzeczy”, aby ominąć „problem” stwarzany przez przepisy Unii Europejskiej.
Pula 600 mln zł przygotowana przez Kowalczyka ma obowiązywać dla tych, którzy sprzedali zboże do końca marca – twierdzi Telus.
Na marginesie: Danucie Holeckiej wydaje się, że te pieniądze „są dopłacane” – tymczasem są dopiero zbierane wnioski i organizowany jest skup zboża, planowany do refundacji do końca maja.
Więcej o zasadach tej pomocy:
ARiMR przyjmuje wnioski o dopłaty do sprzedanego do końca maja 2023 roku zboża
Czyli Telus zapowiada zmianę przepisów – dotąd sprzedaż pszenicy i kukurydzy z dopłatą przygotowana przez Kowalczyka miała być dofinansowywana za faktury wystawione do końca maja. Teraz Telus mówi inaczej: ci, którzy „będą sprzedawać zboże teraz, od dziś, dostaną z tej puli, którą my przygotowujemy, z tej troszkę większej puli”.
Jak dużej – nie wiadomo. Co pomniejszającej – nie podał. Wcześniej, w Łysych, twierdził, że Fundusz Gwarancji Rolniczych wciąż jest planowany – choć, przypomnijmy, już 473 tys. zł Kowalczyk wziął z tego funduszu z przeznaczeniem na etaty potrzebne do kontroli fitosanitarnej na granicy z Ukrainą.
Więcej: 600 mln zł z budżetu państwa na magazynowanie i eksport pszenicy – polskiej, według oświadczenia
Więcej o zasadach dopłat do skupionego zboża, przygotowanych przez Kowalczyka:
Fundusz pomocy dla Ukrainy pomoże na rynku zbóż
Jak Telus zapewniał Holecką, wyrównanie do 1400 zł ceny tony „zboża” (czyli pszenicy, jak dalej objaśnia) wpłynie też na cenę innych zbóż, bo są one powiązane. Ale oczywiście i tu trwają prace nad rekompensatą dla rolników – może za kukurydzę, może za jęczmień, może za pszenżyto – „zobaczymy, pracujemy nad tym”.
Telus chce pomagać nie tylko polskiemu rolnikowi, ale i konsumentowi – stąd wstrzymanie eksportu także innych niż zboże produktów, i także tranzytu z Ukrainy. Ale myśl o jakości eksportu z Ukrainy szybko Telus porzuca.
Mamy więc przeskok myślowy i zapewnienie o współczuciu wobec Ukrainy i dążeniu do stworzenia zasad eksportu do UE, prowadzonego przez ten kraj.
Pytany o upublicznienie listy firm sprowadzających ukraińskie zboże Telus odpowiada:
– Tak naprawdę już część tych firm znamy. I tak naprawdę ja już tę listę widziałem. To jest ponad 500 firm. Tak, że wszystkie firmy, które zajmują się handlem w Polsce, to zboże sprowadzały. I tak naprawdę mamy dwie strony. Jedna to jest ta strona moralna, a druga strona prawna. I on jest prowadzony zgodnie z prawem. Tak że trzeba tutaj jasno powiedzieć, że te firmy – może niemoralnie, bo produkują pasze ze zboża ukraińskiego i sprzedają polskiemu rolnikowi, a od polskiego rolnika nie kupują zboża, no to jest taka pewna niemoralność, ale to było zrobione zgodnie z prawem. Chyba, że mówimy o tych przypadkach, które są jeszcze niezbadane, a nad nimi pracuje prokuratura, że tzw. zboże technologiczne wykorzystał ktoś do pasz. Ja tak naprawdę dziś nie mogę powiedzieć, że tak na pewno było, bo służby to sprawdzają, prokuratura się tym zajmuje i dziś nie możemy powiedzieć, że tak było. No, ale pewne podejrzenia są, ale czy tak było – to nie wiemy.
Telus jest przekonany, że „firmy polskie nie importowały ukraińskiego zboża”.
– To firmy te duże, światowe firmy tak naprawdę, koncerny światowe, które handlują zbożami na całym świecie i handlują w Polsce.
Tu wrócił problem kontroli, ale wąsko rozumianej – Danuta Holecka chciała wiedzieć, kto będzie kontrolował, czy zakaz handlu jest egzekwowany.
Zakaz obowiązuje i nie ma potrzeby kontroli – oświadczył minister.
Pytań o kontrole zboża już wwiezionego do Polski i tego, które chcemy wywieźć – nie było.
Telus zapowiedział pakiet przepisów, chroniących rolnika – w tym fundusz gwarancyjny, ustawę o silosach (ułatwienia w budowie silosów i magazynów płaskich). Będzie też dopłata do nawozów, podobna do poprzedniej.
Telus twierdzi też, że odwiedzając protestujących od wczoraj dużo się nauczył, w szczególności dowiedział się, że rolnicy nie chcą dopłat i litości, a opłacalności. Zamarzył o stworzeniu mechanizmu, który zapewni sprzedaż drożej niż kosztowało wytworzenie, ale – jak twierdzi – nie ma kogo naśladować, mechanizmu kontroli opłacalności nie ma nigdzie, bo rolnictwo nie decyduje o cenie swojego towaru.
Wprowadzenie ceł jest w kompetencji Unii Europejskiej, a tam większość ma polska opozycja. Telus zaapelował o nacisk w kierunku ustalenia ceł czy kaucji, których też nie możemy wprowadzić – jak twierdził.
I tym wezwaniem program zakończono.
Nie wiem jak Państwo, ale ja mam jeszcze kilka pytań.
Dlaczego polski podatnik ma płacić za eksport zboża, sprowadzonego przez międzynarodowe firmy z Ukrainy – przywiezionego bez kontroli, jako zboże nazwane potem technicznym, choć sam wiceminister Romanowski przyznawał, że było to zboże sprowadzone bez deklaracji normy, bez żadnej zatem kontroli jakości – a deklaracji spełnienia jakiejkolwiek normy Polska na granicy nie wymagała.
Więcej:
Zboże wjeżdżało z Ukrainy do Polski bez żadnej deklaracji spełnienia norm
Dlaczego polski podatnik ma teraz płacić za skup zboża z ubiegłorocznych polskich zbiorów – tylko dlatego, że zapchano wcześniej magazyny zbożem z Ukrainy?
Dlaczego polski podatnik ma dopłacać do czyjegoś eksportu – czyli czyjejś działalności gospodarczej? Zwłaszcza, jeśli polski minister rolnictwa twierdzi, że rozpoznał problem i wie, że zboże z Ukrainy sprowadziły do Polski właśnie międzynarodowe firmy?
I jak rozpoznać, które zboże jest polskie, a które ukraińskie? Czy na pewno wystarczy tu oświadczenie sprzedającego je teraz do RARS z zamiarem eksportu przez agencję, podobno zapewniającą Polsce zapasy? Oświadczenie składane nawet bez odpowiedzialności karnej? I co z kontrolami zboża już sprowadzonego do Polski? Czy wystarczą kontrole Inspekcji Weterynaryjnej (czyli kontrole zboża paszowego), zapowiadane wcześniej przez ministra? Czy myśli się może jeszcze o – zaniechanej przez Ardanowskiego, a przygotowanej przez Jurgiela – inspekcji chroniącej jakość polskiej żywności?
Cała akcja „dopłat do zboża” jakoś dziwnie przypomina mi niegdysiejsze ucieczki przed wilkami – z sań zrzucano wówczas kolejne przedmioty, mające zająć watahę i sprawić, że sanie mogły szybciej jechać…
Tylko ataku wilków nie można było zakończyć systemowo, a handel zbożem systemowo uregulować przecież można. Jeśli się tego nie robi, to widać się to nie opłaca…