Czy na pewno wiemy, co jemy?
Fot. Michael Schwarzenberger z Pixabay
Czy na pewno wiemy, co jemy?
Fot. Michael Schwarzenberger z Pixabay
Siekierski przeciwko tworzeniu jednej inspekcji badającej żywność
Jak uważa minister rolnictwa, połączenie inspekcji to zbyt skomplikowane zadanie, wymaga „szerokiej analityki w ujęciu prawnym, finansowym i przede wszystkim celów do osiągnięcia”.
I nawet bez tej „szerokiej analityki” minister wie jednak, że nie ma w planach takiego przedsięwzięcia.
Odpowiedział w ten sposób na skierowany do niego 20 marca wniosek Krajowej Rady Izb Rolniczych. Jak wskazano w nim, obecna wielość inspekcji utrudnia im działanie: „Konieczność współpracy tak wielu instytucji może powodować opóźnienia i zwiększa biurokrację a także może powodować nieszczelność systemu kontroli żywności napływającej do kraju.
Zdaniem samorządu rolniczego konieczne jest pilne działanie w celu uszczelnienia granic i zatrzymania niekontrolowanego napływu artykułów żywnościowych a połączenie ww. inspekcji i stworzenie jednolitej sprawnie działającej inspekcji kontroli żywności i pasz, podlegającej ministrowi ds. rolnictwa będzie skutecznym rozwiązaniem trwającego problemu.”
Więcej:
I cóż minister? Otóż zapewnił, że zna temat i wie, że dotychczasowe przymiarki do utworzenia jednej agencji kontrolującej żywność okazały się nieskuteczne, bo też i materia jest skomplikowana (nie powiedział, jak poradziły sobie z tym inne kraje, dysponujące taką agencją, a będące w większości).
Minister Siekierski – nauczony doświadczeniem poprzedników – nie czuje się na siłach, aby podjąć się tak trudnego zadania: „Podkreślenia wymaga również, że w toku podejmowanych dotąd prób takiej reorganizacji inspekcji występowały istotne rozbieżności dotyczące ich zadań i organizacji, a różnice w tym zakresie były bardzo trudne do przezwyciężenia” – zauważa.
I tłumaczy swoją niechęć dokładnie tym, co dla KRIR było argumentem właśnie za powołaniem jednej inspekcji – czyli trudnościami bieżącymi, w szczególności związanymi z importem z Ukrainy.
„Obecnie wszystkie służby kontrolujące żywność wpływającą do Polski z Ukrainy są postawione w stan najwyższej gotowości. Przepływ towarowy z Ukrainą podlega kontroli wielu służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i jakość żywności oraz pasz, a kontrole są prowadzone zgodnie z unijnymi i krajowymi przepisami. Gdy zaś dochodzi do fałszerstw – służby te prowadzą stosowne postępowanie, informują organy ścigania oraz nakładają kary. Zgodnie z nową praktyką podawane są do wiadomości publicznej, także w mediach społecznościowych, informacje o stwierdzeniu nieprawidłowości w obrocie żywnością importowaną” – zapewnia minister.
Więcej o tym działaniu przeciwko „fałszerstwom” czytaj:
Minister podsumował swoje rozważania następująco:
„To nie jest dobry czas na wprowadzanie chaosu i wielomiesięcznych sporów merytorycznych. (…)
Reasumując, realizacja szeroko zakrojonego działania w postaci konsolidacji inspekcji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i jakość żywności nie jest aktualnie planowana, jako działanie z inicjatywy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nie jest to remedium na zatrzymanie jak wskazał Pan Prezes w swoim piśmie niekontrolowanego napływu towarów z Ukrainy”.
A czy tym remedium jest przyjęcie zgody na bezcłowy import z Ukrainy jeszcze przez kolejny rok?…
Parlament Europejski zgodził się na przedłużenie bezcłowego importu z Ukrainy
Polskie embargo na przywóz towarów z Ukrainy stanie się nielegalne